Zlecenie
 
Nazywam się Adenn Tor, jestem Mando`ad, Wojownikiem, Skrytobójcą, Łowcą. A to mój cel, siedzący kilka stolików dalej pod ścianą niebieskoskóry Twi'lek Ayles Sequ, morderca, przemytnik, oszust i co najgorsze, polityk. Kiedyś pracował w twi'lekańskim rządzie na Ryloth jako mediator między rządzącymi rodami, jednocześnie był wtyczką Czarnego Słońca, podawał im informację o miejscu i czasie różnych transakcji rządowych. W końcu jednak sekret się wydał, nie wiem jak, ale to i tak nie jest ważne. Po całej aferze Ayles musiał uciekać, a za jego głowę wyznaczono pokaźną sumę, na tyle dużą, by mnie zainteresować. Nie trudno go było znaleźć, jak wielu innych uciekł na Zewnętrzne Rubieże, a ściśle mówiąc na spalone pustkowia Tatooine. Od razu widać, że jest spięty, wierci się i rozgląda. Na mnie prawie nie zwraca uwagi. Jedną z zalet noszenia hełmu jest to, że nie widać na co się patrzy, a ja siedzę w dodatku bokiem do niego i „patrzę” na tancerki.
Po chwili niespokojnego wiercenia Ayles zmierzył wzrokiem siedzącego nieopodal Rodianina. Gość cały czas gapił się na niego i nieudolnie udawał zainteresowanie holowidem lecącym na ekranie nad barem. Twi'lek wstał i powolnym krokiem zaczął się kierować do wyjścia. Gdy był kilka metrów od drzwi, Rodianin wstał i ruszył za nim - błąd nowicjusza, zawsze czekaj, aż cel będzie już przy drzwiach. Jak tylko Ayles minął próg, wstałem od stolika i ruszyłem za nimi. Gdy opuściłem gwarną kantynę, szybko rozejrzałem się po opustoszałej ulicy jednej z większych osad na planecie – Anchorhead. Bliźniacze słońca zalewały swym blaskiem okolicę, po której kręciło się niewiele istot. Szybko spostrzegłem Aylesa kierującego się do portu kosmicznego i podążającego za nim Rodanina. Ruszyłem za nimi. Trzymałem się jakieś 20 metrów od nich by nie zwracać uwagi i czekałem na dogodną okazję. Twi'lek kilka razy dyskretnie się obejrzał i gdy upewnił się, że jest śledzony przez Rodianina przyspieszył kroku i chwilę później skręcił w niewielką uliczkę. Rodianin nie czekając wyciągnął blaster z kabury i wbiegł do uliczki. Kilka sekund później zaczęły padać strzały. Podbiegłem do wylotu uliczki i schowałem się za rogiem budynku. Wyjrzałem akurat w chwili, gdy Rodianin dostał strzał w głowę i osunął się martwy na ziemię. Nie było czasu na myślenie. Ayles krył się za skrzynią jakieś 10 metrów ode mnie. Chwyciłem oba moje blastery i wyłoniłem się zza rogu. Twi'lek z początku lekko oszołomiony na mój widok jednak szybko się opanował i oddał kilka serii w moim kierunku. Skoczyłem za skrzynię stojącą obok mnie. Nie zastanawiając się długo wyjąłem granat błyskowy o zwiększonej mocy i nie wychylając się zza osłony rzuciłem go w stronę oponenta. Odliczyłem powoli do trzech i usłyszałem huk wybuchu stłumiony przez filtry hełmu. Ostrożnie wychyliłem się zza skrzyni. Wybuch granatu pozostawił niewielki krater na środku uliczki, a także zwęglenia na ścianach budynków. Sequ leżał lekko oparzony i oszołomiony na ziemi kilka metrów od krateru. Leżał na brzuchu, głową w stronę przeciwnego końca uliczki – pewnie próbował uciec, ale nie zdążył. Ostrożnie zbliżyłem się do niego i ruchem nogi odwróciłem go na plecy mierząc w niego cały czas blasterami – tak na wszelki wypadek. Wygląda, że próbuje coś powiedzieć, ale z ust wydobywał się tylko niezrozumiały bełkot.
- Ja jeszcze żyję? – w końcu wykrztusił.
- Chcą cię żywcem – odparłem, zarzucając go sobie na plecy i ruszyłem w stronę hangaru, gdzie zostawiłem statek.
Lessu, stolica Ryloth wygląda inaczej niż Anchorhead na Tatooine, ale cały czas czuć ten surowy, pustynny klimat. Aktualnie jestem w biurze Gendena Secura, przedstawiciela jednego z rodów panujących i czekam na wypłatę nagrody. Biuro umeblowane jest dość bogato, dokładnie odwzorowywało osobowość swojego właściciela. Genden ma niebieski kolor skóry, jak większość z rodu Secura i ubiera się z przepychem. Po chwili pracy przy dokumentach podszedł do mnie z datapadem.
- Dziękuje w imieniu całego klanu Secura za schwytanie i sprowadzenie Aylesa Sequ przed oblicze sprawiedliwości – powiedział oficjalnym tonem.
- Szpicla Czarnego Słońca to zawsze z chęcią stłukę – odparłem.
- Nie lubisz Czarnego Słońca? – zapytał zaskoczony.
- Nie przepadam, kilka razy di'kuty próbowały mnie oszukać, ale mniejsza z tym. Co z nagrodą?
- Kwota został już przelana na podane przez ciebie konto, dodałem także premię za czas.
- Miło.
- Taką skuteczność trzeba nagradzać, a skoro nie lubisz Czarnego Słońca to będę mieć dla ciebie nowe zlecenie. Nie dawno dowiedziałem się, że Czarne Słońce założyło na Ryloth bazę do przerzutu przyprawy. Psuje nam to pewne interesy – powiedział i usiadł za biurkiem.
- To czemu jej nie zniszczycie? – zapytałem.
- Z chęcią byśmy to zrobili, ale nie wiemy gdzie ona jest. Wiem jednak, kto może to wiedzieć, Fehn Tyra, Twi'lek , był celnikiem w porcie kosmicznym i przełożonym Aylesa. Chcieliśmy go przesłuchać po aferze z Sequ, ale zniknął kilka dni temu. I tu wkraczasz ty. Chcemy byś go znalazł, oczywiście sowicie ci za to zapłacimy.
Chwilę zastanawiałem się nad odpowiedzą. Genden wydał się zaniepokojony moim milczeniem, w końcu odparłem:
- Dobra gdzie mam zacząć?

Adenn Tor

 

Komentarze
 
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
 

Dodaj komentarz
 
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
 
 

Społeczność
  *Newsy
*Nadchodzące wydarzenia
*Ostatnie komentarze
O nas
About us
Über uns
*Członkowie
*Struktura
*M`Y w akcji
*Historia Organizacji *Regulamin
*Rekrutacja
*Logowanie
M`y naInstagramie
M`y na Facebooku
Copyright © 2009-2023




Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3. 21,817,976 unikalne wizyty