Relacje - Spotkania wigilijne Keld'oyule Sur'ulurar
 
Spotkania wigilijne Keld'oyule Sur'ulurar




Aranea o Wigilii:

Dnia 14 grudnia odbyła się fanklubowa wigilia TISW, na którą zawitało spore grono Mandalorian.
Zgodnie z tradycją, wcześniej odbyło się losowanie, kto komu robi prezent. No i było mnóstwo jedzenia, a to chyba prawie najważniejsze na wigilii Świętym Mikołajem, rozdającym prezenty był islamski terrorysta w czerwonej kurtce. Miło było też porozmawiać z Mando mieszkającymi daleko, daleko. Niestety, po trzech godzinach musiałam wybywać wraz z Rybą, Dinu i Vhipir do Bydgoszczy, na kolejną wigilię.
Mimo tego, zabawa była przednia.



Okiem Dinuirara:

Wigilia Manda'Yaim odbyła się w dwóch miejscach: w
klubie osiedlowym "Kameleon" w Toruniu, oraz MDKu nr 4 w Bydgoszczy. Spotkanie odbyło się jakoby przy okazji spotkań wigilijnych lokalnych fanklubów, TISW i BFSW. Przebieg był następujący: od 13:00 do 16:00 trwało spotkanie toruńskie, od 16:00 do 18:30 bydgoskie.
Elementem wspólnym była pewna grupa Mandalorian (Vhipir, Rangka'ra, Aranea, Ryba, Dinuirar) którzy przemieścili się z jednego miasta do drugiego. Po spotkaniu M'Y-TISW odbyło się after-party. Sama wigilia, poza jej dwulokacyjnością miała standardowy dla tego typu eventów "program": fajni ludzie, jedzenie i picie. Mandalorianie obecni na spotkaniu bydgoskim rozprawiali m. in. na temat przyszłych akcji współorganizowanych przez M'Y, BFSW i TISW. Był więc i czas na politykę
T



Relacja Rangka'ry:

Dzień jak co dzień na planecie Ziemia z jednym małym wyjątkiem. Tego dnia doszło do nieoczekiwanego spotkania pewnej grupy ludzi. Postanowiła ona spróbować odbyć jedno z rytualnych zebrań tak częstych w tym okresie wśród społeczności zamieszkujących Ziemię. Nazywanych spotkaniem wigilijnym. Dziwny to obyczaj nad wyraz. A byli to Mandalorianie wraz z zaprzyjaźnionymi członkami Imperium. Zebrali się w toruńskim Kameleonie. Od razu zabrali się za szykowanie uczty. Rozstawili stoły, krzesła oraz jadło i napitek. Jeden z nich zwany Dinu zdobył nawet tak popularne wśród autochtonów rytualne drzewo zwane choinką. Obwieszone było jakimiś dziwnymi przedmiotami, prawdopodobnie mającymi zapewnić mu dodatkowe moce. Dopełniając obrządku Wigilii zebrani zostawili pod drzewkiem podarunki i rozpoczęli ucztowanie. Nasyciwszy pierwszy głód oraz pragnienie wszyscy zebrani dokonali wyboru osobnika który zajął się kontynuacją rytuału. Spejn bo takie było jego imię, przywdział czerwoną kurtę. Dodatkowo całość akcentując gustowną biało-czarną arafatką obwiązaną wokół jego głowy niczym arabski terrorysta.
Każdy z obecnych podchodził do niego siadał mu na kolanach i musiał opowiedzieć o wszystkich swoich złych uczynkach. Za dostateczną ich ilość otrzymywał jeden z podarków złożonych pod choinką. W tym miejscu chciałabym nadmienić iż prawdopodobnie opacznie zrozumieliśmy tą część obrządku. Jak wynika z przeprowadzonych rozmów z autochtonami prezenty dostaje się za dobre uczynki. Cóż za dziwna społeczność! Po zakończeniu tej części wszyscy obecni kontynuowali rozmowy i raczyli się jedzeniem aż do późnego popołudnia. Część z nich następnie udała się odwiedzić kolejnej spotkanie tym razem w mieście zwanym Bydgoszczą. Tam zostali uraczeni ciepłymi lodami oraz herbatą. W tym dziwnym eksperymencie kulturowym brali udział Ryba, Dinu, Vhipir, Gajowy, Nea, Iskra, Mynock oraz ja. A zapomniałabym, podobno w tym szczególnym czasie powinno się życzyć wszystkim „Wesołych Świąt”. Tak też więc czynię.


Okiem Vhipir:

14. grudnia 2013 miałam szczęście uczestniczyć w jednej z najbardziej oryginalnych akcji Manda`Yaim, na jakiej kiedykolwiek byłam. Było to wyjątkowe spotkanie świąteczne Toruńskiego Imperium Star Wars, gdzie przybyło dziewięciu członków M'Y – wszyscy przebrani! Jednak – nietypowo – nie były to pełne zbroje, a stroje fanów Star Wars i nie tylko. Wśród nich oprócz klasycznych fanowskich koszulek (w tym także tych reprezentujących naszą organizację) pojawiły się także rzeczy mniej typowe – dwa gorsety, które, jak się okazało, mogą służyć za broń, zwłaszcza przeciwko ich posiadaczkom. Wybronione jednak siłą argumentu i mandaloriańskim argumentem siły, właścicielki gorsetów uniknęły przywiązania do krzeseł, tablic oraz samych siebie. Wracając jednak do samej wigilii – było to naprawdę przyjemne spotkanie. Odwiedził nas nawet Gwiazdor, co prawda przypominający bardziej arabskiego terrorystę niż przemiłego starszego pana w czerwonym stroju, przynosząc wszystkim podarki, takie jak np. latarkę LEGO-Bobę, czekolady, wzmacniające napoje i różne książki. Oczywiście, aby stworzyć świąteczny klimat nie mogło zabraknąć także korzennych ciasteczek, słodkich babeczek, dobrego sernika i innych pyszności, nie tylko na słodko – wszystko to zostało przygotowane zarówno przez członków Manda’Yaim, jak i TISW.
Podsumowując – miła atmosfera, dobre towarzystwo i pyszne jedzenie. Oby więcej takich akcji!



Ryba o Wigilii:

Każda dobra wigilia fanklubu Star Wars powinna się zacząć od Star Treka. Dlatego kiedy moja mama przygotowywała w piątek śledzie, razem z Rangka’rą rozegraliśmy partie gry karcianej Star Trek CCG zakończonej brutalnie tragiczną śmiercią romulańskiej załogi.
Wigilia kujawsko-pomorskiej twierdzy Manda’Yaim odbyła się w obu stolicach województwa 14 grudnia, w sobotę. Zaczęliśmy w Toruniu w klubie osiedlowym Kameleon o 13.00. Fanklubowicze przynieśli ogromne ilości jedzenia, ja miałem oczywiście śledzie od mamy. Nie zabrakło też prezentów. Rozdający je Święty Mikołaj był ubrany w nowoczesną czerwona kurtkę pożyczoną od koleżanki oraz arafatkę pożyczoną od terrorystów.
Nasi wprawni w zdobywaniu niezbędnych rzeczy Mandalorianie przynieśli skądś w pełni ubraną choinkę, co było dużym postępem względem choinki zeszłorocznej, która była skrzydłokwiatem (tak twierdzi moja mama).
Oczywiście każdy musiał wykazać się na kolanach Mikołaja jaki był w tym roku niegrzeczny aby otrzymać prezent. Najgrzeczniejszą osobą jest ewidentnie Gajowy, który prezent dostał dopiero późnym wieczorem od innego Mikołaja.
Po najedzeniu się w licznym gronie, na wigilię przybyło ponad 20 osób, razem z Vhipir, Araneą, Rangka’rą i Dinuirarem udaliśmy się na bydgoską część tego wspaniałego wydarzenia.
Tam dostaliśmy deser w postaci dwóch kartonów murzynków. Miałem również przyjemność Wręczyć Agacie z BFSW nagrodę za zajęcie pierwszego miejsca w konkursie rysunkowym ze StarForce 2013. Po wielu wspominkach i omówieniu kilku planów na przyszłość udaliśmy się do bydgoskiej centrali Mandalorian czyli pokoju Dinuirara, gdzie graliśmy w Enklawę, grę planszową, którą wygraliśmy na Falkonie. Później omawialiśmy strategię postępowania w przypadku znalezienia się na wyspie pełnej kanibali.
Oczywiście każda dobra wigilia Star Wars musi zakończyć się Battlestarem, dlatego w niedzielę wyciągnęliśmy tą najlepszą póki co na świecie planszówkę i rozegraliśmy partię. W ramach prezentu wigilijnego rodzaj ludzki przetrwał.
Bardzo dziękuję wszystkim członkom naszej twierdzy, fanklubów bydgoskiego i toruńskiego oraz osobom niezrzeszonym za niezapomnianą wigilię. Życzę wszystkim wesołych świat oraz oczekuję tego wydarzenia za rok.



Iskrowe sprawozdanie:

14 grudnia zaczął się niezbyt ładną pogodą, deszczowa aura osnuła Toruń i chęć wyściubienia nosa za drzwi spadała krytycznie po każdym zerknięciu za okno, a stos prac do wykonania wcale nie malał. Pomimo tych przyziemnych przeciwności, kilkanaście następnych godzin okazało się być najprzyjemniejszymi w owym tygodniu; to wszystko – jak zwykle – przez ludzi. Przenosząc część obowiązków do mistycznej krainy produktywności, czyli jutra, zabrałam się za rzucanie zaklęć w kuchni, by nikt tego dnia nie odszedł głodny od wspólnego stołu. Trochę tego, trochę tamtego, jeszcze kilka pomidorów, no może nieco więcej... i można się zbierać do wyjścia.
Dyliżans przyjechał nieco opóźniony, jak to zwykle MZK. Dotarłszy nareszcie do miejsca spotkania mym oczom ukazał się istny tłum! I prawie każdy, przyniósł ze sobą coś do jedzenia, zatem trzeba było dostawiać stół, żeby wszystko i wszystkich pomieścić. W zupełnie niezamierzony sposób, sala podzieliła się na część męską i babiniec, co sprzyjało knowaniom o różnej naturze.
Po kilku chwilach witania i rozmawiania wszyscy mogli dostąpić zaszczytu siadania na kolanach Spejna, który to wcielił się w rolę nieco ekscentrycznego, bombowego Mikołaja prosto z Bliskiego Wschodu.
Po miłych pogawędkach, w których udział wzięli m.in. Rangka'ra, Ryba, Dinu, Nea, Vhi, Merr-sonn, Milo i przekonany do przyjazdu Gajowy, o sposobach wytwarzania zbroi, kwestiach prawnych noszenia broni białej oraz wszystkich innych zawiłych tematach, okazało się, że nie zjemy nawet połowy z przygotowanych specjałów, a już trzeba opuścić klub.
Afterparty przeniosło się do Tratwy, co było strzałem w dziesiątkę. Dobra muzyka, studenckie napoje, wygodne kanapy i możliwość dalszej integracji. Niestety część vode nie mogła dotrzymać nam dłużej towarzystwa, gdyż mieli zobowiązania wigilijne w Bydgoszczy. Niemniej byli wspominani! Wspominany był też Sir PhD Delta, który usłyszał kultowy utwór "Sto lat" wprost ze swego telefonu.
Aby podbudować wizerunek Mando oraz wytworzyć nieco dobrego PR, wzięliśmy udział (mocno namawiani przez towarzyszkę Preziego) w pisaniu listów Amnesty International, owo pisanie skończyło się kolejną zmianą lokalizacji, tym razem na kwaterę prywatną gdzie miast ostro imprezować... układaliśmy puzzle SW, które Gajowy dostał jako swój gwiazdkowy prezent. Dla niektórych nie skończyło się to dokładnie tak, jak planowali, ponieważ pociągi nie są zawsze bezpośrednie, a Warszawa o 5:50 też bywa ładna!


Relacja Gajowego


Kto, po całym tygodniu ciężkiej pracy, przejechaniu ponad 350km, i zaledwie kilku godzinach w domu, ładuje się w kolejny pociąg, pokonuje tym razem 250km, tylko po to by spędzić popołudnie i wieczór w podejrzanym towarzystwie skupionym wokół serii filmów fantastycznych?
Ja.
I bynajmniej wcale nie żałuję. Spotkanie wigilijne TISW, oprócz pokaźnej paczki Mandalorian, przyciągnęło również nie byle jakie osoby. Mam wrażenie że z roku na rok jest nas coraz więcej, co niewątpliwie służy atmosferze takich imprez.
Zastawiony stół, gwiezdno wojenne kolędy, oraz prezenty pod choinką, dopełniały tylko reszty obrazu. I choć mała salka klubu osiedlowego Kameleon została zapełniona po brzegi świątecznym klimatem, przy odrobinie dobrej woli można było poprzeciskać się do każdego kącika, by spróbować każdego smakołyka, pograć w domino, czy zamienić z każdym choć kilka słów – od tematów stricte starwarsowych, przez pogawędki modowe o gorsetach i cylindrach, a na stanie polskich rzek i prawnych obostrzeniach dotyczących broni białej kończąc.
Z pierwszą gwiazdką nadszedł też czas na rozdanie prezentów, gdzie w rolę św. Mikołaja wcielił się, tradycyjnie już, nie kto inny jak Spejn. Za brak odpowiedniej czerwonej czapki z pomponem, piszący te słowa bije się w pierś. Niemniej jednak udało się naprędce zorganizować przebranie zastępcze, nawiązujące w pokrętny sposób do autentycznej postaci Świętego – biskupa z dzisiejszego Bliskiego Wschodu.
Ledwo jednak pierwsza gwiazdka pojawiła się na niebie, przyszło nam opuszczać Kameleon – po czym część Mandalorian udała się równie ważnego miasta naszej Twierdzy – Bydgoszczy, na podobne spotkanie tamtejszego fanklubu. Reszta natomiast trafiła do pubu, gdzie zajmując co najmniej dwa stoliki, kontynuowano wzajemną integrację, powspominano dawne czasy, a nawet omawiano żywotne dla fanklubu sprawy, jak podsumowanie StarForce, czy kwestię siedziby. Udało się też dodzwonić do Delty, urodzinowe życzenia!
Spotkanie w knajpie stało się także sceną dla popełnienia kilku listów w ramach maratonu Amntesty International. Co prawda część motywowana chęcią spełnienia dobrego uczynku, część tylko dlatego że jest to modne, nie zmienia jednak faktu że spotkania-po-spotkaniu, są często niemniej barwne i ciekawe niż te oficjalne.
Z czasem liczba aruetiise malała, mando’ade zaś ‘zerując’ pozostałe na stołach trunki podjęli decyzję o kolejnej zmianie miejsca. Tam, pochłonięci układaniem puzzli i wzajemnym towarzystwem, pozwalaliśmy uciekać kolejnym pociągom mającym zawieźć mnie, mniej lub bardziej prostą drogą, do domu. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy, będąc zobowiązanym do powrotu, wsiadłem w końcu w transport do... Warszawy.
Choć było to spotkanie pełne pozytywów, i zdecydowanie warte fatygi, trzeba pamiętać o kilku niedociągnięciach na przyszłość. Przede wszystkim na imprezie brakło aparatu z prawdziwego zdarzenia, stąd też brak dobrych fotek mogący ubarwić tę relację, czy trafić do galerii by dłużej zatrzymać spotkanie w pamięci. Przy tak geometrycznie rozrastającym się fanklubie zachodzi obawa (nadzieja?) że kolejnym razem osiedlowa salka nas nie pomieści. Należało by pomyśleć o wyburzeniu co najmniej jednej ściany – nic czego nie można zaimprowizować na szybko.
Za brak mikołajowej czapki już się kajałem, pozostaje mi jeszcze przeprosić za opuźnienia w publikacji powyższych relacji. Na szczęście jednak lepiej późno, niż wcale – tekst został opublikowany, kolejny ‘słonik’ powinien pojawić się na mapie akcji, a Ryba wraz z Dinu podwyższyli sobie statystyki. Bo chyba nikt nie zaprzeczy że spotkania wigilijne nie były mandaloriańskie?
Musiałby to wyjaśnić całej dziesiątce mando'ade, obecnej na imprezach.
Tylko powoli i dokładnie.
Oya!




 

Komentarze
 
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
 

Dodaj komentarz
 
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
 
 

Społeczność
  *Newsy
*Nadchodzące wydarzenia
*Ostatnie komentarze
O nas
About us
Über uns
*Członkowie
*Struktura
*M`Y w akcji
*Historia Organizacji *Regulamin
*Rekrutacja
*Logowanie
M`y naInstagramie
M`y na Facebooku
Kontakt: kontakt@mandayaim.com
Copyright © 2009-2023




Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3. 21,971,395 unikalne wizyty