Relacje - Pyrkon 2016
 


Okiem Dhadral:
Pyrkon 2016. Był dziwny. Minął bardzo szybko, ale był niezwykły. Pod pewnymi względami zrobiliśmy krok do tyłu w stosunku do ubiegłego roku, co jednak w dużej mierze nie zależało od nas, jednak pod innymi poszliśmy bardzo do przodu.
Nasz obóz prezentował się całkiem ładnie, choć ulokowany został w znacznie mniej dogodnym miejscu niż w ubiegłym roku. Dostaliśmy miejsce w dużej Sali razem z obozami post-apo. Sala była odwiedzana, co prawda, tłumnie jednak nasz obóz ginął w tym tłumie. Było to smutne, o tyle iż naprawdę postaraliśmy się by był otwarty na zwiedzających. W porównaniu do roku ubiegłego bardzo brakowało nam również niesamowitego działa sterowanego komputerowo, które było dziełem X-Yuriego, a które robiło furorę. Jednak z radością muszę przyznać, iż usłyszałam pod adresem naszego obozu również kilka wybitnie miłych komentarzy. Moim zdaniem tekst „ O! Mandalorianie! Nareszcie coś pozytywnego, bo wszędzie wokół sama apokalipsa.” po prostu rozbił bank.
Na prawdę do przodu poszliśmy jeśli chodzi o część warsztatową, zamiast jednego mieliśmy w tym roku dwa warsztaty, z czego jeden w dwóch turach. Warsztaty wyszły fajnie i znalazło się kilkoro szalenie zainteresowanych dzieci, więc chyba był to efekt wart złamania dalmierza. Dodatkowo w M’Y pojawiło się kilka nowych twarzy. Ponadto na samym Pyrkonie dołączyli do nas jeszcze nie należący wówczas do M’Y Thrak i Aksymand, których obecność bardzo podnosiła mnie na duchu i nie pozwalała paść na nos mimo skrajnego zmęczenia. No przynajmniej dopóty, dopóki obowiązki kazały mi trzymać się na nogach. Thrak wspomógł nas nawet trooppingowo wykorzystując nasza „zbroje dyżurną”. Ogólnie trooppingi wspominam jako bardzo udane. Zapadł mi w pamięć niedzielny troopping razem z Ran i Arakhanem, gdy Ran chwyciła nasz sztandar, a ja podczas całego przemarszu wyśpiewywałam „Par cyare buir”. Naprawdę zwracaliśmy wtedy uwagę. Choć chłopcy wykorzystujący nasze obozowe beczki w charakterze bębnów tez byli niezapomniani. Kolejna super niezapomnianą rzeczą było tropowanie w pancerzu do drugiej nad ranem i spanie w obozie. Wspaniale uczestniczyło się w zdjęciach grupowych.
Jednak na prawdę ciepło na sercu zrobiło mi się po Pyrkonie. Jak wielu pewnie zauważyło, w tym roku konwent odwiedziła moja siostra wraz z moimi siostrzeńcami. O tuż po Pyrkonie dowiedziałam się, iż mój najstarszy siostrzeniec, marzy teraz o Mandaloriańskiej zbroi.
Dziękuję wam wszystkim za cudowny konwent.
Za śpiewanie aż zdzierało się gardło. Za nocne tropowanie. Za nocowanie w obozie. Za nerdzenie. Za wspólne ostatnie poprawki przy stroju. Za katastrofę z soczkiem, bo czym były by konwenty bez takich małych katastrof. No i oczywiście za was wszystkich, ner Vode.

Okiem Araxusa:
Cóż mogę powiedzieć? Pyrkon nie był łatwy dla mandalorian w tym roku. Nasze wojska były nieco mniej liczne niż poprzednio jak również lokalizacja mandaloriańskiego obozu nie była zbyt zachwycająca ze strategicznego punktu widzenia. Pech chciał że trafiliśmy na sam koniec sektora identycznych namiotów postapo zamiast jak co roku do strefy Star Wars. Mimo tych trudności nasi mandalorianie stanęli na wysokości zadania. Choć może nie najwspanialszy, to z pewnością był to udany konwent, na który warto było przybyć. Dobrze było zobaczyć znowu kilku starych przyjaciół i wypić kolejkę albo kilka ku chwale organizacji . Ostatecznie mimo pewnych niedociągnięć ten konwent był pozytywnym doświadczeniem i za rok, albo dwa będę go wspominał z łezką nostalgii w oku.

Okiem Katharsisa:
Fajne karaoke, reszta konwentu marna. Moja ocena to 5/10.

Okiem Arakha:
Pyrkon 2016 był pierwszą imprezą tego typu, w jakiej brałem udział – dotąd wszystkie pyrkony i falkony znałem tylko z opowiadań przyjaciół, którzy co roku na nie jeżdżą. Udało się wyszykować zbroję i ekwipunek, co prawda bez hełmu, ale trudno, yolo… Wszędzie naokoło mnóstwo „dziwadeł”, nie tylko starwarsowych, więc osobnik w zbroi „mando-anioła śmierci” nie był (przynajmniej na pierwszy rzut oka) niczym szczególnym. Znalezienie obozu Mandalorian po przyjeździe zabrało trochę czasu – w sumie zgodzę się z głosami innych, że byliśmy za bardzo wrzuceni w świat post-apo, ale i tak nie było źle. Zapisałem się przez system na całe dwie prelekcje, na których i tak nie byłem, gdyż większość mojej uwagi w czasie dnia skupiła się na Mando… Nie należę do osób, które szczególnie lubią wchodzić w nowe relacje z innymi ludźmi, teraz jednak było inaczej. Wspaniale było wszystkich poznać, popodziwiać mega zbroje (chapeau-bas dla Vasska!), pogadać o… Wszystkim. Mam nadzieję, że mimo bycia noobem-evaarem ze swoją pierwszą zbroją, pożyczonym hełmem i użyczoną giwerą byłem w obozie pożyteczny i że dodałem choć trochę czegoś pozytywnego, choć trochę nowego kolorytu do M’Y ;) Szkoda, że impreza była tak krótka – ale cóż, zgaduję, że dobrego po trochu… Nie mogę doczekać się następnego spotkania!
Co do pozostałej nie-Mando części Pyrkonu – tak dużej gęstości strumienia mangi w życiu nie widziałem. Niestety zabrakło mi tam mangi z rodzaju super robot, w której jestem koneserem, ale i tak wybór był bardzo szeroki. Nie zdołałem zobaczyć wszystkiego, co oferuje Pyrkon, ale i tak zobaczyłem dużo i mam nadzieję, że nie przegapię następnej edycji.
Na koniec – małe sprostowanie: nie, nie spałem w zbroi, aczkolwiek po zgrubnym podliczeniu wyszło na to, że miałem ją na sobie chyba najdłużej ze wszystkich Mandalorian na Pyrkonie ;)

Okiem Thraka:
Udałem się na Pyrkon pełen nadziei i powiem szczerze, że edycja roku 2016 sprawiła mi wiele radości. Z wielkim bólem musiałem opuścić ostatni jego dzień, ale obowiązki wzywały i będzie mnie to prześladować.
Nie wszystko było jak bym chciał lub jak dyktował rozum, jednak można to pominąć w opisie nie jest to, aż tak istotne. Również ludzie, których spotkałem, może paroma wyjątkami, byli po prostu świetni, różnie po prostu bywa ,zawsze musi się zdarzyć jakieś odstępstwo od średniej.(krzywa Gaussa).
Zacznę od samego M’Y. Obóz wydawał się ściśnięty pomiędzy resztą stanowisk, tym nie mniej prezentował się bardzo dobrze i trzymał odpowiedni klimat. Aranżacja i barwa całości pozwoliła się odciąć wizualnie od miejsc biwakowania grup post apo. To stanowiło duży i niepodważalny plus i w sumie przyciągało uwagę całego otoczenia.
Troopowanie było wyborne ze względu na towarzystwo i same atrakcje które były po drodze, żałuje że nie spędziłem wiele czasu w pancerzu, nadrobię to na kolejnych konwentach. Kilka słów chciałem poświęcić warsztatom, w których asystowałem. Były prowadzone naprawdę profesjonalnie przez niezwykle kompetentną osobę i patrząc po uczestnikach podobały się i to nawet bardzo.
Co do reszty, atmosfera była wspaniała pełno atrakcji i słynna Pyrkonowa kolejka, do której mam ambiwalentne odczucia. Z jednej strony to element folkloru i część składowa legendy imprezy, z drugiej organizatorzy mieli problemy z nadzorem i odnosiłem wrażenie, ze może zdarzyć się wypadek.
Osobne i serdeczne podziękowania dla Dhadral. Za wszystko od podtrzymywania w stanie używalności po zapoznanie mnie z wszystkim i wszystkimi, jest po prostu bezcenna.
Serdecznie polecam to wydarzenie wszystkim.
PS. Co wy macie z tym soczkiem było zabawnie...










 

Społeczność
  *Newsy
*Nadchodzące wydarzenia
*Ostatnie komentarze
O nas
About us
Über uns
*Członkowie
*Struktura
*M`Y w akcji
*Historia Organizacji *Regulamin
*Rekrutacja
*Logowanie
M`y naInstagramie
M`y na Facebooku
Kontakt: kontakt@mandayaim.com
Copyright © 2009-2023




Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3. 21,941,401 unikalne wizyty