Członek: Arthar
 
Imię: Arthar
Pseudonim artystyczny: Arthar
Kryptonim operacyjny: Cuyan
Ranga: Mando`ad
Planeta pochodzenia:
Kolor oczu:: Niebieskie
Kolor włosów: Blond



Arthar stał na burcie, wypatrując na horyzoncie oznak zagrożenia. Ostatnie kilka lat pracował jako ochroniarz na statkach przemierzających szlaki morskie, była to tańsza alternatywa dla transportu dóbr po planecie niż statek kosmiczny, jednak niebezpieczniejsza. Szczególnie na planecie znajdującej się na zewnętrznych rubieżach, gdzie nawet prawa Imperium galaktycznego nie były aż tak przestrzegane, co wykorzystywały bardziej “przedsiębiorcze” osoby, napadając na statki handlowe. Nie pomagał też sam klimat planety, przez który sztormy były częste, gwałtowne, potrafiły pojawić się w ciągu minut, a wyładowania w nich obecne zakłócały działanie wielu sprzętów nawigacyjno-komunikacyjnych.

Tego dnia morze było wzburzone, zza horyzontu zaczęły szybko wyłaniać się zwiastujące nawałnicę chmury. Jednak zanim Arthar zdążył powiadomić o tym resztę załogi, z komunikatora dobiegł głos jego brata — Xolora, który pilnował drugiej burty statku.
- Niezidentyfikowane jednostki na dziesiątej! - odezwał się przez komunikator zniekształconym przez znajdującą się już blisko burze. Płyn.. zzz.. pr..zzz..sto ….zzz.. nas — dobiegła druga część komunikatu, a Arthar biegł już w kierunku drugiej burty. Kiedy wreszcie na nią dotarł, brat wskazywał na coś w oddali, pokierował tam wzrok i zobaczył małą formację, płynącą prosto na nich, statki nie wyglądały na nowe, były pordzewiałe, miały ślady po otarciach i blasterach oraz widoczne modyfikacje w postaci dodatkowych silników czy broni. - Piraci… - westchnął Arthar pod nosem i zdjął z pleców karabin snajperski i oparł go o poręcz. Przez lunetę wyraźniej dostrzegł postacie na statkach, była to zbieranina różnych kosmitów, a każdy z nich uzbrojony po zęby w blastery, noże i wibroostrza. Wstrzymał więc oddech i wycelował. Mimo zakłóceń udało mu się zestrzelić kilku piratów, w tym jednego pilotującego statek, jednak szybko ktoś go zastąpił, a burza dotarła już w pełni do nich. W tym momencie morze oszalało, fale nabrały na sile i rozmiarze, a statkiem zaczęło rzucać, Arthar musiał zrezygnować ze strzelania, żeby samemu nie wpaść do wody.

- Szkoda, że oszczędzili na wieżyczkach, teraz by się przydały — rzucił Xolor, wystrzeliwując serię w kierunku wrogów i chowając się za burtą obok brata.

- Nie gadaj tyle, tylko się czegoś chwyć, zaraz nas dogonią — po tych słowach, statkiem zatrzęsło, co było znakiem, że piraci aktywowali magnetyczne uchwyty.

Szybko na pokładzie pojawili się pierwsi adwersarze, Arthar dobył wibroostrza i sprawnie pozbył się pierwszego z nich, a jego brat w tym czasie zestrzelił kilku następnych. Niestety opór dwójki braci i kilku innych najemników był niewystarczający do odparcia pirackiej hordy.

Mimo walki i zabicia części piratów skończyli oni związani w klatkach na pirackich okrętach kosmicznych kierujących się na Nar Shaddaa w celu sprzedania ich jako niewolników. Bracia zostali rozdzieleni, Xolor został kupiony przez mistrza areny jako gladiator, natomiast Arthara kupił kapitan pirackiej załogi i wcielił go do niej siłą i groźbą wyrzucenia w pustkę kosmosu w razie niesubordynacji. Arthar nienawidził takiego życia, braku honoru, brania zleceń od ludzi bez jakichkolwiek zasad moralnych.

Przez dwa lata czekał na okazję, przy tym zdobywając na tyle zaufania kapitana, że ten pozwolił mu nosić przy sobie broń. Okazja nadeszła, kiedy razem z inną załogą zaatakowali konwój kilku statków. Miało to być proste zlecenie, uprowadzenie statku i ucieczka z towarem. Jednak na nieszczęście, konwoju pilnował oddział Mandalorian. Piraci jeszcze tego nie wiedzieli, ale wynik był już dla nich z góry przesądzony. Korzystając z chaosu, który zapanował, Arthar wymknął się i dołączył do załogi konwoju i Mandalorian pomagając, jak mógł w obronie statku. W pewnym momencie został rozdzielony od sojuszników i znalazł się sam na sam ze swoim już byłym kapitanem.

- Zdrajco! Nie spodziewałam się, że masz w sobie tyle odwagi! - wykrzyczał kapitan — odkąd cię kupiłem, wiedziałem, że jesteś słaby, ale przynajmniej jakiś czas byłeś przydatny — po czym ciął wibroostrzem.

Arthar sparował jego atak, po czym sam wyprowadził sztych w jego kierunku, jednak tamten zdążył uskoczyć i wymierzyć kolejny cios, tym razem celny, były pirat dostał w ramię, a cięcie pozostawiło głęboką ranę. Oboje wymienili wiele ciosów, po których to kapitan był na wygrywającej pozycji, nad przewróconym i okaleczonym oponentem. Kiedy już miał zadać ostatni cios, jego pierś przebiło wibroostrze, a ten osunął się na ziemię i upuścił broń. Stojący za nim Mandalorianin, z wygrawerowanym wilkiem na naramienniku, wyszarpnął ją jednym ruchem i otarł z krwi. Widząc determinację i wolę walki młodzieńca oraz to, że mimo czasu spędzonego jako pirat nie porzucił do końca swojej moralności i ideałów, zaproponował mu dołączenie do szeregów Mandalorian. Arthar przyjął ofertę, była to szansa, na lepsze życie, zostanie kimś, a może i nawet odnalezienie brata. Został więc przygarnięty przez klan Awaud, gdzie szkolił się w walce nie tylko blasterami, ale także przy użyciu wszelkiego rodzaju broni białej, z której najbardziej upodobał sobie glewie, którą przyozdobił logiem klanu — wilkiem lothalskim.


Społeczność
  *Newsy
*Nadchodzące wydarzenia
*Ostatnie komentarze
O nas
About us
Über uns
*Członkowie
*Struktura
*M`Y w akcji
*Historia Organizacji
*Regulamin
*Rekrutacja
*Logowanie
M`y naInstagramie
M`y na Facebooku
Kontakt: kontakt@mandayaim.com
Copyright © 2009-2023




Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2025 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3. 40,665,412 unikalne wizyty