Cytaty - Boba Fett
 
Wybierz interesujące cię źródło:
Karen Traviss:
Prawdziwe Barwy Rozkaz 66 A Practical Man Braterstwo Krwi Poświęcenie Objawienie Niezwyciężony

Inne książki:
Atak Klonów (książka) Gambit Huttów ¦wit Rebelii Imperium Kontratakuje (książka) Mandaloriańska Zbroja Spisek Xizora Polowanie na Łowcę
Jednocząca Moc Przeznaczenie Jedi III - Otchłań Przeznaczenie Jedi VIII - Hegemonia Przeznaczenie Jedi IX - Apokalipsa Crucible

Opowiadania:
I Dlatego jestem Zapłata Bez dezintegracji, proszę. Taki buhacz: opowieść Boby Fetta Ostatni łowca, opowieść o Bobie Fetcie.

Komiksy:
Jango Fett: Łowy The Empire Strikes Back (Marvel) Boba Fett: Wróg Imperium Nagroda za Bar-Koodę ¦cieżka Wojownika Być Bobą Fettem Cienie Imperium (komiks)
Mroczne Imperium Mroczne Imperium 2 Gruba Przesada Boba Fett Narzędzie zniszczenia Boba Fett: Z Odzysku Pojedynek Łowców Przelicytowany, lecz niepokonany.
Poświęcenie (komiks). Upiory. Underworld: The Yavin Vassilika When the Fat Lady Swings Murder Most Foul Battle of the Bounty Hunters Atak Klonów (komiks)
Zdobycz The Force Unleashed II (komiks) Number two in the Galaxy Blood Ties: A Tale of Jango and Boba Fett Jango Fett (komiks) Blood Ties: Boba Fett is Dead Boba Fett and the Ship of Fear

Inne źródła:
Imperium Kontratakuje (film) ¦miertelna Pułapka. Wracaj do domu, R2. Wytropić po mistrzowsku. Star Wars Miniatures (WotC)
I Dlatego jestemDo góry
OLN:x - Strona z której pochodzi cytat (polskie wydanie - Opowieści łowców nagród)

IG przestudiował komputerową mapę i wyrysował ścieżkę wiodącą do miejsca, w którym znajdował się Boba Fett. Najpierw zabije konkurenta, potem poczeka na Hana Solo. Załatwi swoje i będzie mógł wracać do prawdziwej pracy czekającej go na Mechisie III.
Przemysłowe obrzeża Chmurnego Miasta były pełne porzuconego sprzętu i zamkniętych szczelnie rozrządów zasilania. Panowała tu niska temperatura i ciemności, a takie warunki, jak IG wiedział, nie znajdowały uznania u ludzi. Jednak gdzieś z przodu, w oświetlonym pomarańczowymi płomieniami pomieszczeniu, słychać było szczęk pasa transmisyjnego i głosy istot znanych jako Ugnaughtowie.
IG-88 włączył zasilanie broni. Wolał być gotów na każdą ewentualność. Jego ciężkie metalowe stopy kroczyły z hukiem po pokładzie. Podszedł do drzwi przetwórni odpadów.
Ledwie minął luk, znalazł się w polu ostrzału czterech dział jonowych umieszczonych po obu stronach wejścia. Sterowane czujnikami ruchu działa wypaliły jednocześnie.
Salwa wysokoenergetycznej broni spowiła androida chmurą niebieskawych wyładowań elektrycznych i spowodowała niezliczone spięcia w jego obwodach. Mimo ekranowania systemy zaczęły wyłączać się lawinowo. Działa nie spowodowały żadnych zniszczeń fizycznych, nie emitowały też ciepła, tyle że uniemożliwiły funkcjonowanie obwodów elektronicznych.
IG-88 mieścił w sobie tyle elektroniki, że zdążył jeszcze pojąć najważniejsze: Boba Fett czekał tu na niego, a nie na Hana Solo.
Sparaliżowany i z częściowo wyłączonym umysłem, IG stracił nad sobą kontrolę. Myśli rozbiegły się chaotycznie, ramiona opadły, broń odmówiła posłuszeństwa, a sensory przekazywały albo biały szum, albo oderwane fragmenty transmisji danych.
W końcu działka zamilkły i systemy samonaprawcze pozwoliły androidowi odzyskać wzrok. Ujrzał wyłaniającego się z cienia Bobę Fetta. Niósł wielki jak bazooka ręczny karabin jonowy. Strzelił, a smuga zimnego ognia trafiła IG w pierś i pchnęła na metalową ścianę. Android wylądował z łomotem na podłodze.
Boba Fett podszedł blisko i spojrzał przez szczelinę w mandaloriańskim hełmie.
- Żaden znacznik nie jest na tyle mały, żebym nie zdołał go odnaleźć - powiedział. - Wiem, co podrzuciłeś mi na pokład.
Stanął nad skurczoną sylwetką zabójcy, niezdolnego do żadnej obrony. Wszystkie zewnętrzne systemy odmówiły mu posłuszeństwa.
- Wiedziałem, że tu przylecisz.
Systemy awaryjne IG już wcześniej uruchomiły łącze nadprzestrzenne i przekazywały przez cały czas pliki androida na Mechisa III. Była to z ich strony jakby ostatnia próba przetrwania. Nawet jeśli powłoka ulegnie zniszczeniu, a najpewniej nie było szans na nic innego, duch maszyny ocaleje.
Fett schylił się i wyciągnął dwa z własnych granatów IG-88. Ustawił mechanizmy zegarowe na minutę i ostrożnie jak chirurg wsunął oba w szczeliny obudowy androida, który miał wprawdzie gruby pancerz, ale też nikt nie projektował go z myślą o podobnej ewentualności.
Łowca nagród wycofał się spokojnym krokiem, chociaż do eksplozji granatów zostały już tylko sekundy. Spojrzał na kryjących się po kątach Ugnaughtów.
* Możecie zabrać wszystko, co z niego zostanie - powiedział i nie odwracając się już więcej, wyszedł z pomieszczenia. Ruszył korytarzami miasta, by przygotować się na powitanie Hana Solo. IG-88 patrzył za nim do końca, aż do chwili, gdy granaty eksplodowały.

Inside his mind, IG-88 studied the computer map and plotted a path to where Boba Fett was secretly preparing an ambush. IG-88 would kill the bounty hunter and then wait for Han Solo. The mission would be straightforward?and then he could get back to his real calling on Mechis HI.
Cloud City's dim, industrial levels were cluttered with discarded equipment and locked-down supply cases. From the temperature and the low illumination, IG-88 knew that humans would find this environment uncomfortable. Ahead, in a chamber lit by orange glows and fiery flickers, he heard the clank of a conveyor belt, chittering creatures?biologicals known as Ugnaughts, according to his species files.
IG-88 powered up his weapons, prepared for anything. His heavy metal feet sounded like struck gongs on the deck plates as he strode toward the doorway of the garbage-processing chamber.
The instant he passed through the metal hatch, four ion cannons on either side of the entryway fired at him, triggered by motion sensors as he crossed the threshold.
The high-power weapons slammed a cloud of crackling blue electricity into him, enveloping him with a flood of short circuits, a mass of contradictory impulses that shut down his systems one after another despite his shielding. Ion cannons produced no physical damage, no thermal emissions?they simply shut down electronic systems.
And IG-88 was one enormous set of electronics. Boba Fett had been waiting for him, not Han Solo. His body disconnected, his mind scrambled. Thoughts flickered like ricocheting projectiles inside a sealed metal room, and IG-88 lost all control. He jittered, stuttered, his arms flailed. His weapons refused to fire. His optical sensors filled with static, frying, recovering, then frying again.
The ion cannon bombardment stopped, and his self-repairing systems gave him one instant of vision, a video frame: Boba Fett emerging from the shadows, holding a portable ion cannon like a bazooka. Boba Fett fired again, personally this time. A blast of electrical fire like a comet struck IG-88's chest and bowled him over so that his multi-metric-ton body smashed into the metal walls, denting them as he tumbled to the ground.
Boba Fett strode forward, looking through the black slit in his Mandalorian helmet. ``No microtracker is too small to evade my inspection. I found your device on my ship.``
Fett stood over the crumbled form of the assassin droid, who lay unable to move or defend himself, all of his weapons systems off line.
``I knew you were coming.``
With emergency backup systems, IG-88B continued to transmit his subspace signal, uploading his files to Mechis III in a last desperate attempt to preserve his memories. Even if this metal form were destroyed? and it looked as if that was about to happen?his entity could continue.
The simian Ugnaughts tittered by the groaning conveyor belt where they had been sorting garbage and scrap metal. They blinked their tiny eyes and watched the confrontation between Boba Fett and IG-88 with awe.
Fett stooped to withdraw two of IG-88's own concussion grenades. Without a word, Fett set the timers for one standard minute, then carefully, moving like a surgeon, implanted each detonator inside IG-88's body core. The assassin droid had thick, impenetrable armor?but that was designed to protect from an external attack, not this.
Boba Fett calmly stepped back, though only a few seconds remained on the grenade timers. He turned to the cowering Ugnaughts. ``You're welcome to whatever scrap you can salvage from this hulk,`` he said. Then without looking back, he strode into the corridors of Cloud City, preparing for his meeting with Han Solo. IG-88 tracked him for the last few seconds.
And then the concussion grenades blew.

Boba Fett jest okrutnie skuteczny, z naciskiem na okrutnie. Nie da się wykiwać nawet takiemu łowcy jak android zabójca IG-88. Rozgrywka na Bespinie.
OLN:47-48


- Wyruszymy odszukać Bobę Fetta - powiedziały uniżono. - Choćby był nie wiedzieć jak przebiegły, nie przetrwa spotkania z dwoma mechanicznymi zabójcami.
``We will go to intercept Boba Fett,`` they said in unison. Their harsh mechanical voices resonated as identical words rippled from their speakers. ``Regardless of his skill, this biological will never survive an encounter with two assassin droids.``
IG-88 o Bobie. Android nie potrafi doceniac faktycznych umiejętności tego przeciwnika.
OLN:48


Minęło jeszcze trochę czasu, a “Niewolnik I” wystrzelił z nadprzestrzeni jak pocisk. IG włączył wszystkie systemy uzbrojenia i skierował swoją jednostkę na statek łowcy nagród. Przekonany o zniszczeniu przeciwnika Boba Fett na pewno nie oczekiwał, że znów spotka tego samego androida.
IG-88 uważał, że wiedziony ciekawością białkowiec zażąda wyjaśnień, a gdy zrozumie swoją sytuację, uzna wyższość androida i zgodzi się na wymianę, a może nawet się podda.
Ale Boba Fett zareagował po swojemu i o wiele szybciej niż IG się spodziewał. Bez najmniejszego wahania odpalił ze wszystkich wyrzutni i unikiem zszedł z drogi pociskom wystrzelonym z “IG-200”. Cała salwa znalazła drogę do pancerza jednostki androida.
Zaskoczony, a trochę też zawstydzony IG-88C zdołał jeszcze przesłać zasadnicze pliki swojemu bliźniakowi. Chwilę potem jego statek eksplodował.
IG-88D wypadł z nadprzestrzeni i od razu runął na “Niewolnika I”. Żadna istota biologiczna nie byłaby zdolna do przeprowadzenia podobnego manewru.
Zanim Boba Fett zdołał uczynić cokolwiek, android otworzył ogień, który wstrząsnął tarczami celu. Jednak IG nie dążył na razie do zabicia łowcy nagród, chociaż to też sprawiłoby mu radość. Przeprowadził wiele symulacji, aby ustalić, co najbardziej zraniłoby i poniżyło Bobę Fetta, i uznał, że najlepiej zrobi odbierając mu jego świeżą zdobycz, czyli zatopionego w karbonicie Hana Solo.
Strzelając bez ustanku nawiązał łączność z “Niewolnikiem I” i zażądał wydania jeńca. Fett znów zachował się irracjonalnie i nie odpowiedział. Android raz jeszcze mógł się przekonać, że najistotniejszą cechą ludzi jest ich nieprzewidywalność.
Moment później łowca nagród zmienił raptownie kurs i zaczął schodzić stromym torem ku powierzchni planety. Gnał prosto na widoczne w dole morze piasków.
IG próbował się domyślić, co Fett zamierza zrobić, ale nie potrafił dojść do żadnych konstruktywnych wniosków. Znów skorzystał z kanału łączności.
- Oddaj więźnia, a zyskasz trzydziestoprocentową szansę ujścia cało z tej walki.
Boba Fett nie przerywał nurkowania. Kadłub jego statku jarzył się już purpurowo, a atmosfera wgniatała z wolna pola ochronne.
- Mogą znieść o wiele większe przeciążenia niż ty - odezwał się znowu android. - Obrana przez ciebie taktyka nic daje ci żadnych szans powodzenia.
Gdy Fett dalej milczał, IG zwiększył szybkość do granic możliwości konstrukcji i podszedł do uciekającego statku prawie na wyciągnięcie ręki.
Nagle Fett wyłączył wewnętrzny system bezwładnościowy i zawisł w atmosferze Tatooine. O mało nie spalił przy tym napędu, ale jednak mu się udało.
IG-88 minął go i trwało aż dwie sekundy, zanim też wyhamował. Znalazł się w ten sposób dokładnie na celowniku “Niewolnika I”, który wypalił z dział jonowych z całą pozostałą jeszcze w zasilaczach mocą. Ładunek wyłączył tarcze i uzbrojenie “IG-2000”.
Boba uaktywnił promień ściągający i przysunął bezwładną zdobycz do swojej jednostki. IG-88 spojrzał prosto w wylot głównych wyrzutni pocisków “Niewolnika I”.
Dopiero teraz łowca nagród zdecydował się odezwać.
- Imperium nakazało likwidację twojej osoby, ale nagroda, którą wyznaczyli, jest dla mnie zbyt niska. Jesteś uparty, a to nie zwiększa twojej wartości.
Wstrząśnięty android zbyt późno przypomniał sobie, że powinien przesłać swoje pliki na Mechisa III... Boba Fett odpalił pełną salwę i drugi “IG-2000” zmienił się w chmurę szczątków, która powoli opadła na powierzchnię pustyni.

Boba Fett's ship, the Slave I, appeared like a projectile from a slingshot snapping out of hyperspace. IG-88C put all his weapons on alert, all his sensors on standby, then rocketed his needle ship to confront the bounty hunter. Thinking he had destroyed IG-88 in the garbage levels of Cloud City, Boba Fett would be astonished to see the assassin droid again.
Logically, IG-88 expected the biological to request further information, to challenge the intruder. Once Fett understood the new situation, he would be forced to bargain with the superior assassin droid, if not surrender utterly.
But Boba Fett reacted with remarkable speed. Without a word or a second of hesitation, the bounty hunter launched every sort of weapon and peeled off in a slick corkscrew maneuver that took him out of the IG-2000 's firing path. The Slave /'s weapon bolts struck home all at once, pummeling the heavily armored IG-2000.
With a certain measure of embarrassment and shame, IG-88C uploaded his files and sent them to his counterpart an instant before his ship exploded over Tatooine?
IG-88D screamed out of hyperspace, hurtling toward Fett's ship in a brutally precise in-system hyperjump that would have been impossible for any biological pilot.
Before Boba Fett could react, IG-88D fired upon him from behind with concentrated blows that rocked his shields. At the moment IG-88's primary goal was not to obliterate Boba Fett?though that would be intensely satisfying. He had run simulations to determine the best possible technique to hurt Boba Fett, to humiliate him?and he had decided that the best way would be to take his precious bounty, Han Solo, away from him.
Firing repeatedly without the slightest respite, IG-88 infiltrated Boba Fett's comm system and demanded that he surrender Solo. Fett did not respond, again acting irrationally, which made his actions very difficult to comprehend or predict.
As the needle ship roared after him, firing and booming, Boba Fett altered his course on a steep descent directly toward the planet. The full power of his engines drove him at the giant fist of sand below.
IG-88 tried to determine what Fett intended to do, yet could come up with no reasonable solution. He spoke across the comm channel again. ``Surrender your prisoner and you have a thirty percent probability of surviving this encounter.``
Boba Fett continued to dive down and down and down. Slave /'s hull glowed cherry red. The atmosphere of Tatooine clawed against his shields as he streaked lower, picking up inevitable speed.
IG-88 transmitted again. ``I am far more capable of withstanding the gravometric pressures than you. This tactic has a zero probability of success.``
When Boba Fett again refused to answer, IG-88 increased his speed to tolerance levels, narrowing the gap between his ship and the Slave I. He rode tight in the bowshock from Fett's ship.
But suddenly, in a remarkable move, Boba Fett activated his inertial damping system, slamming his descent to a halt in the atmosphere of Tatooine; the stress and power required for such a maneuver utterly trashed his hyperdrives.
IG-88 zoomed past him, unable to squelch his velocity sufficiently. He brought the IG-2000 to a halt in less than two seconds?directly in the targeting cross of Boba Fett's ship. The Slave /'s ion cannons blasted out with all the remaining power in Fett's engine core, slagging the IG-2000's shields and weapons systems.
Boba Fett activated his tractor beam, grabbing the crippled IG-2000 and drawing it closer, closer to the Slave /like a combat arachnid drawing in its prey. IG-88 looked up to see the barrel of Fett's concussion missile launcher pointed directly at him.
Boba Fett finally responded over the comm system. ``The Empire has issued a 'dismantle on sight' order for you, but I wish they offered a higher bounty. You're persistent, but you're not worth much.``
IG-88, disbelieving, did not even remember to transmit a full personality backup to Mechis III before it was too late.
Boba Fett launched a full bank of concussion missiles. The second IG-2000 erupted into an incandescent cloud that spread molten spangles across the atmosphere of the desert world.

Ostateczna rozgrywka między Bobą Fettem, a IG-88. Mandalorianin, choć z wysiłkiem i stratami własnymi, nie da się pokonać nawet 2 androidom zabójcom. Życie jest dla Fetta ważniejsze niż kredyty.
OLN:50-51


ZapłataDo góry
OLN:x - Strona z której pochodzi cytat (polskie wydanie - Opowieści łowców nagród)

Łowcy nagród tworzyli nader zróżnicowane towarzystwo; nie było ich wielu, ale ci, co przybyli, zaliczali się do najgroźniejszych. W pierwszym rzędzie niepokój Dengara budził android zabójca IG-88, ale Vader zaprosił też Bobę Fetta, który właśnie zgłaszał pretensje do Vadera za sprowadzenie konkurencji. Robił to tak gwałtownie, jakby to rywale byli dla niego źródłem największego niepokoju, a nie to, czy podoła zleconemu zadaniu.
- Chcę ich żywych - powtórzył Vader. - Żadnego zabijania.
- Wedle życzenia - mruknął Boba Fett.

The bounty hunters were a motley array, and despite their small number, they were also very dangerous. Certainly the IG-88 assassin droid bothered Dengar a great deal, but Lord Vader had also brought on Boba Fett, who not moments before had complained loudly to Vader about the other bounty hunters?loudly enough so that it appeared that Fett's rage came from an underlying paranoia rather than about any concerns that he had over competition.
``I want them alive,`` Vader was saying of Solo. ``No disintegrations!''
``As you wish,`` Boba Fett grumbled.

Wiele mówiący cytat o tym jak dobrym łowcą jest Boba.
OLN:82


Kiedy wszyscy łowcy wysłuchali w napięciu rozkazów kapitana Needa, niszczyciel ruszył w pościg za “Sokołem Millenium”. Boba Fett odwrócił się i gdzieś pobiegł. Dengar nasłuchiwał jeszcze chwilą, co się dzieje na mostku, aż pojął, że jego konkurent postanowił przyłączyć się do pościgu na własnym statku.
Zanim Dengar dotarł do swojego “Skazańca I”, który stał w doku dwunastym, Boba Fett uruchamiał już “Niewolnika I”, zbudowany przez Zakłady Stoczniowe Kuat statek klasy Firespray, jednostkę znaną z wielkiej szybkości i siły ognia. Najpierw Fett długo sprawdzał, czy nikt przy nim nie grzebał. Gdy Dengar podszedł bliżej, uruchomił się alarm. Fett musiał chyba cierpieć na paranoję, skoro zainstalował czujniki uprzedzające go o obecności każdego przechodnia.

For a few moments, several bounty hunters stood on deck, listening breathlessly to Captain Needa shout orders as his Star Destroyer pursued the Millennium Falcon. Boba Fett spun away at a run, and Dengar listened for fifteen seconds before he realized that Boba Fett was scrambling to his own ship, hoping to join the chase.
By the time Dengar reached the Punishing One in launch bay twelve, Boba Fett was checking his own ship, a Kuat Systems Firespraycla&s vehicle renowned for its speed and firepower. He was circling, as if to see if someone had tampered with it. He stepped close, and a warning alarm blared. Dengar saw that Boba Fett was indeed paranoid, setting alarms on his own ship to make certain that no one approached it.

Boba jest zawsze lepiej przygotowany niż inni... na wszystko.
OLN:83


Jakieś pół godziny później jeden z czujników zameldował o obecności odlatującego statku z wyłączonym transponderem. Jednostka przemieszczała się całkiem wolno, z szybkością podświetlną.
Dengar zbadał jej trajektorią. Sam pozostawał wciąż poza zasięgiem czujników statku Solo i wolałby tego nie zmieniać, jednak podejmując ślad zbliżył się znacznie do skraju pola asteroidów. Wtedy też wychwycił coś dziwnego. Za jego ofiarą podążało coś jeszcze, co zostawiało na ekranach ślad przypominający sztorm jonowy albo wielki meteor. Tajemniczy obiekt trzymał się tuż poza zasięgiem czujników “Sokoła”.
Dengar skłonny był uznać, że to jeszcze jeden statek. Rzeczywiście po chwili dotarła do niego nadana cienką wiązką transmisja i na monitorach pojawiło się ukryte pod pancerną maską oblicze Boby Fetta.
- Przykro mi, że muszę to zrobić, przyjacielu, ale Solo jest mój! - powiedział i nadał krótką, zakodowaną w systemie dwójkowym sekwencję.
Dengar od razu się domyślił, że to sygnał detonacji bomby, ale nic nie zdążył zrobić. Huknęło głucho w siłowni, błysnęło, płomienie omiotły sufit. Dengar skulił się odruchowo, ale automatyczne gaśnice nie dopuściły do rozprzestrzenienia się ognia.
Łowca zerwał się z fotela, pobiegł do tyłu, złapał ręczną gaśnicę i otworzył drzwi maszynowni. Cały system nadświetlnego napędu zmienił się w złom.
Bomba, umiejętnie nastawiona i podłożona, uszkodziła statek, ale go nie zniszczyła. Usuwanie stopionych części i montowanie nowych musiało jednak potrwać kilka dni. O ile oczywiście znajdzie zamienne moduły. Do tego czasu Han Solo zniknie na zawsze.
Dengar zwiesił głowę z rezygnacją. Nie wiedział, od czego zacząć. Po namyśle wrócił do konsoli sterowniczej i raz jeszcze sprawdził trajektorię lotu “Sokoła”. Okazało się, że statek Solo zostawiał nikły ślad cząsteczek gazu, który mógł zostać wykryty nawet po wielu godzinach, a może i dniach.
Spojrzał w czerń kosmosu w kierunku, gdzie zniknął ścigający Hana Boba Fett.
- Dobra, dziś ci się udało - mruknął. - Ale pewnego dnia przekonasz się, dlaczego nazywają mnie Zapłatą. Wstał z fotela i wziął się do pracy.

Then, several minutes later, perhaps as much as half an hour?one of his beacons flared to life, reporting movement. The departing ship was not broadcasting any transponder signal, and it was limping away at sub-light speed.
Dengar recorded its trajectory. He was well out of Solo's sensor range, and he wanted to stay that way, but he immediately began edging out of the asteroid field.
When he neared the edge of the field, his remote sensors suddenly picked up something else, something strange. A large meteor, or perhaps an ion storm, seemed to be trailing Solo's ship, just out of the Falcon's sensor range.
Instinctively Dengar knew that it was another ship. A tightbeam transmission suddenly hit him, and an image of Boba Fett appeared on Dengar's monitors. Boba Fett's face was hidden beneath his battered armor.
``Sorry to do this, friend, but Solo is my trophy!`` Boba Fett said, then there was the squeal of a binary code transmission.
Immediately, Dengar suspected that it was an arming code, but the bomb on his ship exploded before he could do anything. A muffled thud sounded from the engine room, followed by a flash. Dengar ducked as flames billowed over the ceiling, then the automatic fire extinguishers belched to life.
Dengar jumped from the command console, ran to the rear of his ship, and grabbed a manual extinguisher. He opened the door to the engine bay and found that his sublight engines lay in a charred heap of slag.
The bomb had been expertly configured and carefully set to do some major damage, but only to neutralize the ship, not destroy it.

Still, it would take him days to remove the fused parts, dump them, and put in replacements?if he had the necessary parts in stock. By then, Han Solo would be forever gone.
Dengar hung his head, and his mind was just numb. He didn't know where to begin. After some consideration, he went to his command console, checked the trajectory of Han Solo's ship. He'd left a particle vapor trail that could be followed for several hours, or days, if he was lucky.
He looked out into the blackness of space, where Boba Fett was chasing Han Solo. ``Go ahead and blow me up,`` Dengar muttered. ``But someday, you'll find out why they call me Payback.``
Dengar got up from his console, and set to work.

Pierwsza rozgrywka między Fettem, a Dengarem – Boba wygrał. Mandalorianin nie tylko „gra” o ofiarę, ale terz przeciw konkurentom.
OLN:84


Dengar odkrył wkrótce, że wcale niemało mieszkańców pałacu chętnie pozbyłoby się swojego pryncypała. Po trzech dniach dogadał się z jednym z nich, Quarrenem Tessekiem. Korzystając ze zgromadzonych na statku zapasów uzbrojenia przygotował bombę dość silną, by wyrzucić baryłkowate cielsko Jabby na orbitę. Z jej podłożeniem nie powinno być kłopotów; tym miał się zająć Barada, kapitan barki i jeden z najbardziej zaufanych ludzi Jabby.
Niestety, Jabba dowiedział się o wszystkim za wcześnie. Idąc za poradą obsesyjnie czujnego Biba Fortuny, który gotów był dać głowę, że Dengar szykuje jakąś machinę piekielną, nakazał Fettowi śledzenie łowcy.
Boba Fett bez trudu zdobył dowody. Starczyło, że podrzucił Dengarowi do kabury mikronadajnik, dzięki czemu posłuchał rozmowę toczoną przez Dengara i Barada podczas przekazywania bomby. To już był dowód.
Boba poinformował zaraz o wszystkim Jabbę i spytał, czy ma zająć się bombą.
Hutt roześmiał się donośnie, aż brzuch zaczął mu falować.
- Chcesz pozbawić mnie rozrywki? Nie, sam ją rozbroję i zadbam, by Tessek był ze mną w chwili planowanej eksplozji. Ale się spoci ze strachu! Z ukaraniem Barady poczekam jeszcze kilka tygodni.
- A co z Dengarem? - spytał Fett. - Z nim lepiej się nie bawić. Jest zbyt niebezpieczny.
Jabba zmrużył ślepia i spojrzał z ukosa na łowcę.
- Ty się nim zajmiesz. Pamiętaj tylko, że nie powinien mieć lekkiej śmierci - stwierdził, aż nagle wpadł na nowy pomysł. - A właściwie... Dawno już nikt nie zaglądał między Zęby Tatooine!
- Jak sobie życzysz, panie!

Fortunately, Dengar soon found that many of Jabba's henchmen had reason to plot against their master.
Within three days Dengar was able to provide one of Jabba's henchmen?the Quarren Tessek?with a bomb. Dengar made it from weapons stored in his ship, and he made it big enough to blow Jabba's bloated corpse into orbit. Delivering the bomb was simple, since he only had to hand it over to one of Jabba's most trusted servants, the head of the motor pool, Barada.
Unfortunately for Dengar, Jabba learned about the plot before the bomb was ever completed. Upon the rather prescient advice of Bib Fortuna, who assured Jabba that Dengar was making a bomb, Jabba assigned Boba Fett to watch Dengar.
Boba Fett was easily up to the task. A microtransmit-ter dropped into one of Dengar's holsters performed the trick. When Dengar delivered the bomb to Barada, their words gave proof of the conspiracy.
When Boba Fett informed the Hutt that he had uncovered the plot, Boba Fett asked, ``Do you want me to remove the bomb?``
The Hutt laughed, a deep and throaty laugh that shook his great belly. ``You would deprive me of my amusement? No, I will have the bomb dismantled, and I will make certain that Tessek is with me when it is set to explode. I will enjoy watching him squirm. As for Barada?I will make him wait for a few weeks for his punishment.``
``What of Dengar?`` Boba Fett asked. ``You can't toy with him. He's too dangerous.``
Jabba squinted his huge dark eyes and looked narrowly at Boba Fett. ``I will leave it to you to punish him, but do not give him an easy death.`` Jabba brightened, and his eyes opened wide. ``It has been a long time since I let one of my enemies feel the bite of the Teeth of Tatooine!``
Boba Fett nodded curtly. ``As you will, my lord.``

Boba Fett, wykrył spisek Dengara, zero litości, liczą się tylko kredyty Jabby. Boba widzi w Dengarze potencjalne zagrożenie.
OLN:99-100


Zanim jeszcze pojawiła się Manaroo, do stolika Dengara zbliżył się Boba Fett z wysokim dzbanem zielonego napitku Twi'leków.
- Wypijesz ze mną? - spytał, co było o tyle dziwne, że Fett rzadko szukał towarzystwa. Dengar poczuł się z początku lekko spłoszony, ale... skoro wszystkie stoliki wokół były zajęte, może nie należało się aż tak zdumiewać.
- Jasne, siadaj - powiedział, odsuwając mu nogą krzesło. Boba zajął miejsce, postawił dzban i skinął na służącego, by przyniósł jakieś szkło.
- Obserwowałem cię - zadudnił Fett. Głośniki w hermie mocno zniekształcały mu głos, zwłaszcza że musiał je podkręcić, aby być słyszanym w gwarze. - Nie jesteś taki, jak reszta tutaj. - Pokazał na kłębiącą się tłuszczę. - Panujesz nad sobą, a ja to cenię. Mam cię za zawodowca.
- Dziękuję - powiedział Dengar niepewny, do czego Fett zmierza.
- Jutro rano Han Solo umrze - ciągnął łowca.
- Wiem, ale nie dam głowy, czy Jabbie się to uda - stwierdził Dengar, który nie taki koniec wymarzył dla swojego wroga numer jeden, swojego fatum. Solo nie powinien umierać tak łatwo. Przy sąsiednim stoliku dwóch biesiadników zaintonowało pijacką piosenkę.
- Wyjeżdżam zaraz po egzekucji - powiedział głośniej Fett. - Mam robotą. Porządną robotą, akurat dla dwóch, ale i wynagrodzenie super. Zainteresowany?
- Dlaczego miałbym ci zaufać? - spytał obojętnie Dengar. Przez attanni widział, że Manaroo wychodzi już z celi. Strażnik prowadził ją wąskim korytarzem wiodącym do sali tronowej. - Podłożyłeś bombę na moim statku. Raz mnie już zdradziłeś.
Boba Fett wyprostował się, jakby zaskoczony tym oskarżeniem.
- Wtedy byliśmy konkurentami w interesach. Tym razem bylibyśmy partnerami. Poza tym nie zabiłem cię. - To faktycznie miłe z twojej strony. Dlatego ja nie próbowałem później zabić ciebie.
Łowca zachichotał, co zabrzmiało dziwnie; Dengar nie słyszał dotąd śmiejącego się Fetta. Teraz Boba odchylił głowę, aż światła pałacu odbiły się w szybkach jego hełmu.
- Mamy wiele wspólnego. I co na to powiesz? Zostaniemy partnerami?
Dengar przyjrzał się rozmówcy. Był ostrożny i niebezpieczny, w pełni zasłużył na swoją reputację. Ale Dengarowi zaczynało z wolna brakować gotówki. Skinął głową.
- Chyba tak. Powiedz mi, co to ma być.
Pochylił się, jakby temat bardzo go zainteresował, ale naprawdę zerkał w kierunku jasno oświetlonej płaszczyzny przed tronem Jabby.
Manaroo wyszła już zza zasłony i stała mrugając, by przywyknąć do jaskrawych lamp, tak różnych od półmroku lochów. Serce biło jej mocno ze strachu. Muzycy zaczęli nową melodię, ale tancerka podeszła do prowadzącego i poprosiła, żeby chwilę zaczekali.
- Dobra - zgodził się Boba Fett. - Ale nie ma co gadać o suchym pysku. Mam tu całkiem zacny rocznik. Chyba się już dość nagrzał.
Otworzył zielony dzban i nalał alkohol do dwóch szklanic. Przez chwilę Dengar miał nadzieję, że zdoła dojrzeć, co kryje się pod wizjerem Fetta, ale ten wysunął tylko długą słomkę, pewnie element wyposażenia hełmu, i zanurzył ją w szklance.
Dengar zastanowił się, czy wszystkie opowieści o paranoi Fetta nie mają jednak w sobie źdźbła prawdy. Cóż, jeśli nawet, to na razie nie wychodził źle na swoim obłędzie. Dobrze na nim zarabiał. Praca z nim mogła okazać się ciekawa.
Skoro Fetta sięgnął po drinka, Dengar uznał, że też może sobie na to pozwolić. Napój był wytrawny, o pikantnym i bogatym bukiecie. W sumie całkiem smaczny.
Muzycy zaczęli grać do tańca. Strach Manaroo udzielił się Dengarowi do tego stopnia, że drżały mu dłonie. Wiedział, że musi się opanować na wypadek, gdyby jednak przyszło strzelać do Jabby. Szybko przełknął pół szklanki napoju.
- Uważaj, nie tak szybko - upomniał go Fetta. - To jest mocniejsze niż ci się zdaje.
Dengar pokiwał na odczepne głową. Manaroo wirowała po parkiecie i grała przy tym na złotym fleciku. Jabba wyciągnął szyję i patrzył na nią łakomie, jakby była kolejnym daniem próbującym uciec mu z talerza. Dengarowi zdawało się, że sala wiruje wokół niego; musiał oprzeć obie ręce na stole, żeby nie spaść z krzesła. Powieki zaczęły mu dziwnie ciążyć. Ze wszystkich sił starał się nie zamykać oczu, ale z marnym skutkiem. Widział wszystko rozmazane, tak jak wirująca w tańcu Manaroo.
- Dobrze się czujesz? - spytał gdzieś z oddali Boba Fett.
- Muszę... wydostać Manaroo - mruknął Dengar i spróbował wstać, ale nogi nie chciały go słuchać. Dlaczego nagle tak osłabł?
- Zatrułeś... napój? - spytał sięgając po blaster, ale powieki w końcu i tak mu opadły. Usłyszał piskliwy dźwięk fletu, obraz się zamazał...
Gdy znów otworzył oczy, Boba Fett stał obok i podtrzymywał go pomagając wyciągnąć blaster z kabury. Dengar ledwie panował nad dłońmi i poczuł wielką wdzięczność do partnera, że tak się stara.
- Nie zatrułem - powiedział Fett. Dengar musiał wytężyć uwagę, by usłyszeć go przez dźwięki fletu. - To tylko środek usypiający. Był na brzegu szklanki. Jabba przyszykował dla ciebie coś szczególnego. Masz trafić między Zęby Tatooine.

As Dengar waited for Manaroo to make her appearance, Boba Fett approached his table, swaggering, carrying a long green jug of Twi'lek liquor.
``Join me for a drink?`` Boba Fett asked. Boba Fett was normally a very self-contained individual. He never sought out another person's company, and at first Dengar was confused by the request. But nearly all the other tables were full, and so the request did not seem out of line.
``Sure, have a seat,`` Dengar said, kicking a chair back from the table.
Boba Fett sat, put his jug down, motioned for a serving boy to bring some glasses.
``I've been watching you,`` Boba Fett said, the microphones in his helmet making his voice sound unnaturally loud and gravelly as he spoke to be heard above the noise of celebration. ``You're not like the others here,`` he waved at the henchmen gorging themselves at the other tables, ``given to excess. I like that in a man. You seem cool, competent, professional.``
``Thank you,`` Dengar said, unsure where this might be leading.
``Tomorrow morning, Han Solo dies,`` Boba Fett said.
``I know it's scheduled, but I'm not certain Jabba can pull it off,`` Dengar said, unwilling to admit that in all likelihood, Han Solo, his nemesis, would die an ignoble death at dawn. It seemed too easy a way for him to go. At a nearby table, two of Jabba's henchmen began singing a raucous drinking song.
``I'm leaving after the execution,`` Boba Fett said more loudly. ``I've got a job?a big job. More than one man can handle. But the rewards are extravagant. Interested?``
``Why should I trust you?`` Dengar asked absently. Through his Attanni, he could see that Manaroo was being released from her cell. A Gamorrean guard was shoving her through a dark narrow passageway that would lead her to Jabba's throne. ``You bombed my ship. You've already betrayed me once.``
Boba Fett sat back a bit in his chair, as if he were surprised at the accusation. ``That was when we were in business as competitors. This time, we would be in business as partners. Besides, I did leave you alive.`` ``It was indeed a kindness. Which is why I haven't tried to kill you in return,`` Dengar said.
Boba Fett chuckled, a very disturbing sound simply because it was something Dengar had never heard before. Boba Fett leaned his head back, and the palace lights shined on his visor like stars. ``You and I are a lot alike. What do you say? Partners?``
Dengar studied Boba Fett. He was a careful man, a dangerous man who was deserving of his reputation. And Dengar was low on funds. He nodded slightly. ``Partners, I suspect. Tell me more about the deal.`` Dengar leaned forward as if interested in speaking with Boba Fett, but he was really watching down toward the lighted area before Jabba's throne.
Manaroo had just come out from behind a curtain, and now she stood blinking, trying to let her eyes adjust to the brightness of the stage after days in the dungeon. Her heart hammered with fear as the musicians began to strike another tune, and she went to their leader, begged him to wait a moment.
``Agreed,`` Boba Fett said. ``Let's wet our tongues as we discuss our plans. I've a vintage here that I think will surprise you. It should have warmed enough by now.`` He opened the green container and poured the liquor into two glasses. For a moment, Dengar dared hope that he would finally get to see what lay hidden behind Boba Fett's visor, but the warrior simply pulled a long feeding straw out from beneath the visor and stuck it into the glass, then began sipping.
At the sight of that, Dengar began to wonder if all the rumors about Boba Fett's paranoia might not be true. If so, then in the past his sickness had served him well. People paid Boba Fett to be paranoid. Working with him would be interesting.
Only when Dengar saw that Boba Fett had safely drunk the liquor, did he also take a drink. It was a dry drink, with a piquant bouquet and a slightly sweet nose. Dengar found it quite appealing. Down by the throne, the musicians struck up a dancing tune. Dengar found that his hands were shaking as he shared Manaroo's fear, and he knew he needed to steady his nerves in case he had to open fire on Jabba. He swallowed half a glass.
``Watch out there,`` Boba Fett said, ``not so fast. This is more potent than you imagine.``
Dengar nodded absently. Down on the dance floor, Manaroo swirled across the room, playing a golden flute as she leapt, and Jabba leaned forward and studied her hungrily, as if she were one of the squirming insects on his food tray. The Hutt opened his mouth, just barely, and licked his lips with his horrible tongue.
Dengar leaned closer, his heart pounding. On the dance floor, Manaroo was swirling, playing her pipe in deliberate frenzy, and Dengar felt the room begin to spin around him. He put both hands on the table to keep from toppling forward, and found that his eyelids felt enormously heavy. He strained to keep his eyes open, and each time they closed, he saw the room as Manaroo did, spinning around, the leering faces studying her.
``Are you all right?`` Boba Fett asked, his voice sounding distant and tinny.
``Got? to get Manaroo out,`` Dengar muttered, and he tried to stand. His legs felt as if they were tied to the chair, and he wondered how he could feel so weak. ``Liquor? poison? ?`` He reached for his blaster. His eyelids closed by themselves, and he saw the room spinning, heard the pipe shrilling unnaturally as Manaroo played.
When he opened his eyes, Boba Fett was there at his side, holding Dengar upright, helping him pull the blaster from his holster. Dengar's hands felt too heavy, too big and uncoordinated for such a delicate task, and he was grateful for Boba Fett's help getting the blaster free from its holster.
``Not poison,`` Boba Fett said, and Dengar had to concentrate to hear him above the noise of the great hall, the shrilling of the pipe. ``Just drugged?on the rim of your glass. Jabba has something special in mind for you. You are to feel the Teeth of Tatooine.``

Fett proponuje Dengarowi żeby zostali partnerami. Na zlecenie Jabby, Boba wystawia Payback'a na pewną śmierć.
OLN:103-105


Na skraju osypiska leżał nagi trup mężczyzny. Ciało miał popalone i pokryte ranami, jakby żywcem wykąpał się w kwasie. Dengar obrócił zwłoki butem, by spojrzeć w twarz zmarłego.
Pokrywały ją pęcherze po oparzeniach. Dengar nigdy jeszcze nie widział kogoś podobnie zmasakrowanego.
- Pomocy - wyszeptał domniemany trup.
- Co się stało? - spytał Dengar, gdy otrząsnął się z szoku.
- Sarlacc... mnie połknął. Zabiłem go. Wysadziłem od środka - odparł mężczyzna. Dengar znów się zdumiał. Powiadano, że sarlacc potrzebował tysiąca lat na strawienie zdobyczy, co musiało być oczywistą przesadą, ale z drugiej strony... ten mężczyzna na pewno nie leżał na pustyni od kilku tygodni. Najwyżej dzień albo dwa, a to znaczyło, że wcześniejszy czas rzeczywiście spędził w brzuchu sarlacca.
Manaroo, która krążyła kilkanaście metrów dalej, zaraz podbiegła nad krawędź jamy.
- Niesamowite - szepnęła. - Pomóż wnieść go do środka. Razem umieścili rannego na koi w kabinie “Skazańca I”. Dengar podał mu wody, a Manaroo zaczęła spryskiwać rany antybiotykami. Gdy uratowany wrócił nieco do siebie, złapał Dengara za nadgarstek.
- Dziękuję - wyszeptał. - Wciąż... wciąż chcesz być moim wspólnikiem? - spytał i wyciągnął do niego rękę.
Dengar długo patrzył w osłupieniu na popaloną twarz rannego, aż pojął, że to Boba Fett. Bez broni i pancerza, całkiem bezradny Boba Fett leżący na osobistej koi Dengara. Ten sam człowiek, który odebrał mu Hana Solo, podłożył bombę na jego statku, który podał mu środek usypiający i zostawił na śmierć pośród piasków pustyni. Ktoś, kto zdradził go aż dwa razy!
Krew zaszumiała Dengarowi w uszach, świat okrył się mgłą. Fett miał na głowie krwawą szramę i gdyby wysilić wyobraźnię, mógłby Przypominać Hana Solo...
- Mów mi Zapłata - mruknął.
Boba Fett zrozumiał nagle, w jakiej sytuacji się znalazł i w jego oczach odmalowało się autentyczne przerażenie.
- Ja... tylko wykonywałem rozkazy - powiedział, ale Dengar już go nie słyszał. Dla niego te słowa wyszły z ust Hana Solo.
- Ejże, to był uczciwy wyścig - mówił Han krzywiąc się pogardliwie. - Równie dobrze mogło wyjść odwrotnie. To ja mogłem oberwać. Przykro mi.
- Ale ostatecznie to ja wylądowałem w szpitalu! - krzyknął Dengar, ściskając Hana za gardło.
Doszło do krótkiej szamotaniny, która zakończyła się całkiem niespodziewanie, bo Dengara nagle odeszły siły. Zobaczył, że dusi nie Hana, ale Bobę Fetta, który patrzy na niego błagalnie.
- Przykro mi! Przepraszam! - jęczał, a Manaroo odciągała ze wszystkich sił ręką Dengara i szukała czegoś w kieszeni. W końcu przycisnęła attanni do karku łowcy, przekazując mu swoje zaniepokojenie i współczucie nie tylko dla niego, ale i dla Boby Fetta.
- Co tu się dzieje? - krzyknęła.
- On próbował mnie zabić! - krzyknął Dengar, gdy odciągnęła go od rannego. W tej samej chwili zorientował się, że Fett zdołał wyciągnąć mu blaster z kabury. Teraz przyciskał lufę do jego piersi, gotów rozsmarować jednym strzałem płuca łowcy na grodzi. Cóż, jak dotąd nie nacisnął spustu.
Dengar zaczął się uspokajać. Emocje Manaroo przywróciły go rzeczywistości. Ona nie widziała w rannym potwora, tylko udręczonego i chorego człowieka. Fett był w podobnym stanie, co Dengar jeszcze kilka tygodni wcześniej.
Zapadła cisza. Fett wciąż przyciskał blaster do żeber Dengara, który o mało nie krzyknął mu w twarz: “Dalej. Nie mam nic do stracenia!”. Powtarzał to tyle razy, zawsze w podobnych okolicznościach, ale teraz to zdanie stanęło mu w gardle. Tak, teraz miał coś do stracenia... Była Manaroo i był ktoś, kto chciał zostać jego wspólnikiem.
Boba Fett okręcił blaster na palcu i podał go Dengarowi.
- Mam wobec ciebie dług - powiedział. - Rób, co uważasz za stosowne.
Dengar schował broń do kabury i spojrzał na rannego.
- Za kilka tygodni się żenię. Potrzebuję świadka. Możesz? Boba Fett przytaknął i uścisnęli sobie dłonie.

On the edge of the pit was a dead man, naked, his flesh burned and bruised, as if he'd been placed alive in acid. Dengar turned the corpse over with a foot, to have a look at its face.
The man was burned, covered with boils. Dengar had never seen the pitiful fellow before.
``Help,`` the man whispered. Dengar was astonished to find him alive.
``What happened?`` Dengar asked.
``Sarlacc? swallowed me. I killed it. Blew it up,`` the man said. Dengar wondered. It was said that the mighty Sarlacc took a thousand years to digest someone. Dengar had supposed that it was only exaggeration, but obviously this man could not have been lying here for more than a day or two. Which meant that he'd been in Sarlacc's belly for some weeks.
Manaroo had been only a dozen meters away, and she rushed over to them. ``Oh, here,`` she said. ``Help me get him inside!``
Together they carried the wounded man aboard the Punishing One, laid him on a bed, and Dengar got him some water while Manaroo began spraying his wounds with antibiotics.
When the fellow could speak again, he grasped Den-gar's wrist, and whispered, ``Thank you. Thank you, my friend,`` over and over.
``It was nothing,`` Dengar replied.
``Nothing? You still? you still want to be partners, Dengar?`` the man said. He reached out his hand to shake.
Dengar gaped at the man's tortured and burned face, and realized that this was Boba Fett. Boba Fett without his armor and weapons. Boba Fett helpless in Dengar's bed. Boba Fett who had stolen Han Solo from him, who had bombed Dengar's ship, who had drugged Dengar and left him to die in the desert. The man who had betrayed him twice!
There was a rushing in Dengar's ears, and the world seemed to turn sideways. There was a muddy smear on the man's head, and Dengar imagined what Boba Fett might have looked like without his hair burned off. If he had brown hair, like Han Solo's?
``Call me Payback,`` Dengar muttered.
Terror filled Boba Fett's eyes as he suddenly saw the danger.
``I? I was just following orders,`` Boba Fett said, but in Dengar's mind, it was Han Solo that Dengar heard. ``I'm sorry.``
``Hey, buddy, it was a fair race,`` Han was saying, that cocky grin on his face. ``It could just as easily have been the other way around. I'm the one who could have got burned? Sorry.``
``But I'm the one who got burned!`` Dengar shouted, grabbing Han by the throat.
There was a brief struggle, and Dengar felt a wave of dizziness. He was choking Boba Fett, and the man was looking up at him, pleading. ``Sorry! I'm sorry!`` he growled, and Manaroo was suddenly at Dengar's back, pulling on him.
She was fumbling with something, twisting something metallic against his cranial jack. Her Attanni shot through Dengar, washing him with her waves of concern, her worry not just for Dengar, but for Boba Fett too. She shouted, ``What's going on here?``
She pulled them apart, and Dengar yelled, ``He tried to kill me!`` and suddenly he saw that during the struggle, Boba Fett had managed to pull Dengar's blaster from his holster. He'd been holding the barrel to Dengar's ribs and could have blown Dengar's lunch against the far wall, but he hadn't pulled the trigger.
Dengar began to calm. Manaroo's own emotions suffused him. Her worry, her love. She looked at Boba Fett and didn't see a monster. Instead she saw a man flayed and tortured, much as Dengar had been a few days ago.
In the moment of silence that followed, Boba Fett held the blaster at Dengar's chest. Dengar almost spoke. He almost said, ``Go ahead. I've got nothing to lose.`` He'd spoken that line under similar circumstances a dozen times, but this time the words caught in his throat. This time, he realized, he finally had something to lose. He had Manaroo, and he had a man who wanted to be his partner.
Boba Fett flipped the blaster over, handed it to Dengar. ``I owe you,`` he said. ``Do what you will.``
Dengar holstered the blaster and stood looking down at Boba Fett. ``I'm getting married in a couple of weeks, and I'll need a best man. You available?``
Boba Fett nodded, and they shook on it.

Dengar ratuje Fetta od pewnej śmierci. Zamiast zabić go w odwecie za 2 poprzednie razy, do czego miał pełne prawo, zgadza się na propozycję partnerstwa. Boba po raz pierwszy jest na czyjejś łasce.
OLN:113-115


Bez dezintegracji, proszę.Do góry
OZNR:x - strona w polskim wydaniu

- Ile z was słyszało o człowieku znanym jako... - zniżył głos do dramatycznego szeptu -... Boba Fett?
Na te słowa oczy uliczników rozszerzyły się gwałtownie. Jeden po drugim nieśmiało unosili ręce do góry.
- Tak się składa, że znam dawno zapomnianą opowieść o tym najsławniejszym łowcy nagród, jaki kiedykolwiek żył. Chcecie, żebym podzielił się nią z wami?

``How many of you have heard of. ..`` His voice lowered to a dangerous whisper. ``BobaFett?``
Their eyes grew wide at the mention of the name, and one by one each little hand lifted into the air.
``Well, I happen to know a long-forgotten tale of the greatest bounty hunter who ever lived. Would you like me to share it with you?``

Rivo o Fettcie
OZNR:221


Nic nie uszło jego uwagi.
Podobnie jak nikt nigdy nie uszedł jemu.

Once again, nothing escaped his notice.
Just as no one escaped him.

Oczywista prawda o Fetcie
OZNR:224


Rozejrzał się, szukając kolejnych nieprzyjaciół. Nie był zadowolony - niepotrzebnie stracił czas i energię. Teraz przeciwnik będzie miał pewność, że łowca przybył już na planetę.
A może tak będzie lepiej?

The hunter was not happy-he had expended unnec time and energy. And now they would know for sure he was on the planet.
Perhaps that might be to his advantage...

Fett prowadzi również grę psychologiczną podczas łowów.
OZNR:226


- Ten łowca nie jest prostakiem i szumowiną, z jakimi zwykle masz do czynienia. Boba Fett jest inny. Jeszcze nigdy nie przegrał. Mówią, że jest najlepszym łowcą w historii.
``This bounty hunter is not the simpleminded scum sou are used to dealing with. Boba Fett is different. He has never failed. They say he is the best that ever was...``
Rivo o Fetcie tłumacząc bratu swoją paranoję.
OZNR:226


- Komandorze, proszę wysłać dwa oddziały. Jeśli ten łowca rzeczywiście tam jest, chcę, żeby go schwytano i doprowadzono do mnie.
Najlepiej żywego, chociaż... zwłoki też wystarczą.
- Dwa oddziały, sir? - Tyrix obrócił się z fotelem, by spojrzeć na generała. - Po jednego człowieka?
Mięśnie twarzy Xarrana drgnęły nieznacznie.
- Przepraszam, komandorze, mówił pan coś?
- Nie, sir - odpowiedział oficer, czym prędzej powracając do konsoli, by uruchomić komlink.

``Commander, send out two detachments. If this bounty hunter is indeed here, then I want him found and brought before me. Preferably alive... although a body will do just fine.``
``Two detachments, sir?`` Tyrix swiveled his chair around to face the General. ``For just one man?``
Xarran's face did not so much as twitch. ``I'm sorry, Commander, did you say something?``
``No, sir,`` Tyrix said, hurriedly swiveling back to his console to activate the comlink.

Garge Xarran o zdolnościach Fetta
OZNR:227


Imponujący pokaz siły powiedział łowcy nagród wszystko, co chciał wiedzieć o swoich przeciwnikach.
Skoro wysłali aż dwa oddziały, to po pierwsze na pewno wiedzą, kogo szukają, a po drugie są mocno zdenerwowani.
Boba Fett uśmiechnął się pod maską sfatygowanego hełmu.

This massive show of force told the bounty hunter all he needed to know about his opponents.... Two detachments meant they certainly knew he was here. And they were nervous. Behind the tinted faceplate of his battered helmet, Boba Fett actually smiled.
Fett jest zadowolony z prowadzonej przez niego gry psychologicznej.
OZNR:227


Przestawił chronometr na tryb odliczania. Sekundy zaczęły znikać z wyświetlacza... Miał niespełna godziną na wyeliminowanie dwóch imperialnych oddziałów.
Łowca odwrócił się i zważył w rękach karabin. Widział tylko jeden problem: co zrobić z trzema minutami, które zostaną mu w zapasie...

He set his chronometer to countdown mode. Seconds began to vanish. He had just under an hour to eliminate two Imperial detachments.
The hunter turned and hefted his blaster rifle. Fett only foresaw one problem: what to do with the three minutes he would have to spare...

Fett ma zawsze idealny plan
OZNR:228


Kierowcy transportera kroczącego byli tak zafascynowani ciszą panującą w kokpicie, że nie zwrócili uwagi na podejrzanie długą nieobecność przełożonego. I to był ich pierwszy błąd. Kiedy drzwi rozsunęły się wreszcie, nie zadali sobie nawet trudu oderwania wzroku od konsolet sterowniczych. Okazało się, że ten drugi błąd był ich ostatnim. Boba Fett opuścił dymiącą lufę karabinu blasterowego i przez moment podziwiał swój nowy środek transportu.
The AT-AT drivers were so entranced by the wonderful silence in the cockpit they didn't even notice the unusually long absence of their commanding officer. That was their first mistake. When the blast door finally slid open again they didn't even bother to look up from their consoles. As it turned out, that oversight was their last. Boba Fett lowered his smoking blaster rifle and took a moment to admire his new mode of transportation.
Brawurowa i śmiertelnie skuteczna akcja Fetta.
OZNR:229


Lubił te interesujące, wstępne potyczki, zwłaszcza że wynik jego misji był z góry przesądzony.
Boba Fett nie przegrywał.

The skirmishes before the main event always served as interesting diversions, especially since the outcome of his mission was never in doubt.
Prawda ogólna o Fetcie.
OZNR:232


Chwilę później generał Gaege Xarran pojawił się w prześwicie i wprawnym ruchem omiótł gabinet serią z blastera.
- To koniec! - wrzasnął triumfalnie i... poczuł, że coś stuknęło o jego but.
Z przerażeniem gapił się na detonator termiczny.
- Tak - zapewnił go Fett. - To koniec. - Ułamek sekundy później ciąg plecaka odrzutowego rzucił go na drugi koniec pomieszczenia.
Zanim Xarran zdążył pomyśleć o jakiejkolwiek reakcji, Fett leżał już pod ścianą, bezpiecznie ukryty za potężnym biurkiem.
Eksplozja wstrząsnęła całym piętrem.

A moment later, General Gaege Xarran whirled around the corner expertly scanning the room with his blaster. ``It's over!`` he screamed triumphantly, just as something clicked against his boot.
Xarran looked down at the thermal detonator in horror.
``Yes,`` Fett said. ``It is....`` And a microsecond-long burst from his jet pack sent the hunter streaking across the room.
Before Xarran could even think about reacting, Fett was at the far end of the office and safely hidden behind a large desk.
The explosion that followed rocked the entire floor.

Boba Fett nawet ranny nie da się łatwo zabić.
OZNR:242


Po chwili Fett skinął głową.
- Tak. Ale pewnego dnia znajdę cię, Rivo. A wtedy dokończę robotę. Rivo uśmiechnął się promiennie.
- Ach, tak? Może tym razem potrwa to dłużej niż zwykle, ale Boba Fett zawsze triumfuje. Niech będzie. A tymczasem... - Obraz zamigotał i znikł.

After a moment, the bounty hunter nodded. ``Very well. But one day I will find you, Rivo. And on that day, I will finish this job.``
Rivo grinned. ``Ah, yes. It may take longer than usual, but Boba Fett always wins. Very good, then. Until that day...`` His image flickered away into darkness.

Umowa Boby z Rivem, Slizer i tak jest przekonany, ze Fett go znajdzie
OZNR:244


- Ten Boba Fett to... dobry czy zły człowiek?
Mężczyzna zastanawiał się przez moment.
- Na to pytanie tylko ty możesz sobie odpowiedzieć.

``Is Boba Fett a good guy
or a bad guy?``
He considered that for a moment. ``That's a question only you can answer,`` he said finally.

Kłopotliwe pytanie, które Rivo usłyszał od małej dziewczynki.
OZNR:244


- Po tylu latach... wreszcie mnie znalazłeś. - Opowiadacz uśmiechnął się i wstał. - Teraz przynajmniej moja historyjka będzie autentyczna aż do ostatka.
Łowca nagród powolnym ruchem sięgnął do jednej z toreb. Opowiadacz wziął głęboki wdech. Fett wyciągnął połyskujący srebrem przedmiot, który jego przeciwnikowi natychmiast skojarzył się z detonatorem termicznym.
Łowca od niechcenia rzucił przedmiot w kierunku mężczyzny, a ten chwycił go odruchowo.
Opowiadacz zebrał się w sobie, przygotowany na śmierć, lecz kiedy nie nadeszła, otworzył oczy. Na jego dłoni leżał bon kredytowy. Fett zmierzał już w stronę wyjścia.
Zdziwiony Opowiadacz uniósł rękę.
- Co to ma być?
Łowca nie odwrócił się.
- Wiele rzeczy, Rivo. Koniec, początek... a może nawet odpowiedź na pytanie tej dziewczynki. - Fett zerknął za siebie, po czym zniknął za drzwiami.

``After all these years you actually managed to find me.`` Smiling, the Storyteller stood up. ``At least our little tale will be authentic now.``
The bounty hunter slowly reached into one of his pouches and the Storyteller took a deep breath. Fett withdrew something silver and shiny and the Storyteller suddenly had visions of thermal detonators.
Fett casually tossed the object toward the man, who caught it out of reflex.
The Storyteller braced himself for the end, but when it didn't come he looked at the object in his palm. It was a credit chit.
Fett was already walking toward the exit.
The Storyteller held it up, confused. ``What is this?``
The bounty hunter didn't turn around. ``Many things, Rivo. An end, a new beginning... and maybe even an answer to a little girl's question.`` Fett glanced back once, then disappeared through the doors.

Fett robi porządek z dawnymi sprawami, prawdopodobnie przed zostaniem Mand`alorem
OZNR:245


Taki buhacz: opowieść Boby Fetta.Do góry
TFJB:x - strona w angielskim wydaniu (miękka oprawa) OZPC:x - strona w polskim wydaniu

Pamięć wróciła mu w jednej chwili - Tatooine, barka żaglowa, Skywalker i Solo. I nagle, z przerażeniem, które uciszyło każdą inną myśl walczącą o jego uwagę, uświadomił sobie, gdzie jest - w brzuchu Sarlacca...
.. .który go trawi.

It came back in a rush--Tatooine, the sail barge, Skywalker and Solo, and with a rush of horror that stilled every other thought fighting for his attention it came to him where he was, in the belly of the Sarlacc-Being digested.
Fett uświadamia sobie po dłuższej chwili, ze znajduje się w brzuchu Sarlacca.
TFJB:347 OZPC:274


Większość z tych, którzy w ciągu minionych dziesięcioleci mieli do czynienia z Fettem, nie uważała go za mężczyznę szczególnie uczuciowego. I słusznie.
Most of those who dealt with Fett over the course of the decades did not consider him a man of much feeling. This was accurate. He was not.
Powszechna opinia o Fet'cie
TFJB:348 OZPC:274


Fett nie sądził, by kiedykolwiek polubił fundamentalistyczne teokracje; zbyt mocno przypominały mu czasy młodości. Ale zaczął je cenić. Płaciły wyśmienicie, a "kryminalistami" dla nich byli intelektualiści, którzy dużo mówili, ale rzadko sięgali po broń.
Fett did not imagine he would ever come to like religious autarchies; they reminded him of his youth. But he had come to appreciate them. They paid exquisitely well and their ``criminals`` were intellectuals who talked too much and rarely shot back.
Praktyczne podejście Fetta.
TFJB:348 OZPC:274


Zasilanie powróciło do tych podzespołów "Niewolnika I", które przetrwały awarię, w tym samym momencie, gdy IG-2000 minął statek Fetta. Fett spokojnie wykonał wszystkie oczywiste czynności, niszcząc rufowe tarcze IG-2000 działem jonowym, zanim jeszcze IG-88 zdążył je uruchomić, a zaraz potem rozprawił się z przednimi. Zablokował IG-2000 promieniem ściągającym na dostatecznie długo, by nie dać mu uciec, i spokojnie zakończył sprawę, posyłając pocisk w unieruchomiony statek.
Power returned to what was left of the Slave 1 as the IG-2000 hurtled past Fett at high speed. Fett calmly did all the obvious things, using the ion cannon to destroy the IG-2000's rear deflector array before IG-88 could bring it online, followed by taking out the fore deflector array. He clamped a tractor beam onto the IG-2000 long enough to keep it from fleeing, and sent a missile down to finish the business off.
Fett wymanewrował IG-88 i bez zbędnych emocji pozbywa się konkurencji.
TFJB:351 OZPC:277


Wewnątrz Sarlacca Fett powiedział na głos:
- Nie powinienem był tak go nazywać.
Doprawdy? - zapytał grzecznie głos.
- "Niewolnik I". To był błąd. Dzięki temu wiedzieli, że mam jeszcze inne... -głos Fetta odpłynął.

Inside the Sarlacc, Fett said aloud, ``Shouldn't have named it that.``
The voice said politely, Indeed?
``The Slave 1. It was a mistake, that. It gave away information, told people I owned more . . .`` Fett's voice trailed off.

Trzewia Sarlacc wywołują u Boby refleksje na temat nazwy własnego statku.
TFJB:352 OZPC:277


Fett pokręcił głową. - Jabba! - W sali zawrzało, gdy dworacy usłyszeli taką bezceremonialność. - Nie mówimy tu o osobie kapitana Solo, za którą, o ile pamiętam, nagroda wynosiła sto tysięcy kredytów.
Jabba poruszył nerwowo ogonem, a jego głos przeszedł w niebezpieczny warkot.
- To nie Solo?
- To? - powiedział Fett z całą kurtuazją, na jaką było go stać; nie czuł się najpewniej w takiej roli. Wspólny nie był jego językiem ojczystym i kiedy się nim posługiwał, jego głos brzmiał zwykle dość szorstko. - Ta wyśmienicie oddana karbonitowa rzeźba, to miałby być Han Solo? Nie. Dzisiaj przywiozłem ci dzieło sztuki. Ciemny Lord przypadkiem użył ciała Hana Solo jako tworzywa, tak jak inny artysta posłużyłby się gliną.
- Wzruszył ramionami. - Powiem ci coś: przywiązałem się do tego cacka przez czas podróży. Robi wrażenie, prawda?
Hurt powtórzył z namysłem.
- Ten grymas jest... wspaniały.

Fett shook his head. ``Jabba``--and he heard the stir that went through the room at the familiarity--``we're not dealing here with the person of Captain Solo--who I recall had a bounty on him of one hundred thousand credits.``
Jabba's tail twitched and his voice deepened into a dangerous near-growl. ``This is not Solo?``
``This?`` said Fett, as courteously as he was able--it was not his strong suit. He had not been raised speaking Basic, and his voice and diction tended toward a certain harshness when he used it. ``This finely rendered carbonite sculpture, the person of Han Solo? No. What I brought you today is art. Art created by the Dark Lord that happened to use Han Solo as material, like another artist might shape clay.`` He shrugged. ``I tell you what, I've gotten attached to it during my journey here. It has a presence to it, don't you think?``
The Hutt said slowly, ``The grimace is . . . quite wonderful.``

Fett perfekcyjnie targuje się z Jabbą o cenę za Hana Solo.
TFJB:352-353 OZPC:278


Hutt machnął ręką niedbale.
- Na pewno dojdziemy do porozumienia, jeśli chodzi o uczciwą cenę za Solo. Za dzieło sztuki. Teraz jednak...
Fett uniósł głowę.
- Ćwierć miliona.
Obserwujący ich tłum zamilkł. Ci, którzy stali najbliżej Fetta, zaczęli się dyskretnie cofać.
Jabba pochylił się do przodu. W jego tubalnym głosie, gdy w końcu się odezwał, brzmiała wyraźna groźba.
- To... dość sporo. Nawet za dzieło sztuki Vadera.
Fett wzruszył ramionami. I czekał.
Jabba poruszył ustami. Fett nie był taki głupi, by wziąć jego grymas za oznakę rozbawienia.
- A zatem ćwierć miliona kredytów... za dzieło sztuki. - Zmrużył oczy, aż zamieniły się w szparki.

The Hutt waved a negligent hand in dismissal. ``We will find a fair price for Solo. For the art. But now--`` Fett raised his head slightly. ``A quarter million.``
A hush fell over the watching crowd. Those nearest Fett edged slowly. backward.
Jabba leaned forward. His voice emerged from his chest as a rumbling threat. ``So . . . that seems quite a lot. Even for Vader's art.``
Fett shrugged. And waited.
Jabba's lips twitched. Fett did not mistake it for anything approaching amusement. ``So, a quarter million credits for . . . the art.`` His eyes narrowed to slits.

Fett odważnie podbija stawkę o 150%, a Jabba się zgadza.
TFJB:353-354 OZPC:279


Już dawno nie miałem nikogo takiego jak ty, istoty o tak jasnych i ostrych brzegach. Sam jesteś niemal dziełem sztuki, Fett. Jest w tobie jasność, zachichotał glos, niezwykła jasność. Przedziwna czystość zamiarów.
It's been a long time since I had one like you, all bright and sharp around the edges. You are nearly a work of art, Fett; there is a clarity to you that is-chuckle--quite wonderful. A purity to your intent.
Susejo/Sarlacc o Fetcie
TFJB:354-355 OZPC:280


Poczekaj tylko, aż uruchomię choćby jeden system uzbrojenia, pomyślał Fett, ale zdusił tę myśl, głośno zaś powiedział:
- Jesteś okrutny.
Jest taki dowcip powiedział głos który opowiedziała mi moja Jedi. Istota rozumna odwiedza pobliską farmę i widzi na podwórku buhacza. Buhacz kuśtyka na pięciu nogach, bo jedną mu amputowano. Ta rozumna istota, JoJo, pyta właściciela, dlaczego buhacz ma amputowaną nogę.
- Cóż - mówi właściciel. - Powiem ci coś o tym buhaczu. To najmądrzejszy buhacz, jakiego w życiu widziałaś, JoJo. Ten buhacz - mówi -potrafi latać śmigaczem, jest bardzo dobry dla dzieci i zajmuje się nimi, kiedy ja jestem na polu. Zaledwie parę tygodni temu uratował moje najmłodsze przed utonięciem.
Na to JoJo:
- Zdumiewające! Ale co się stało z amputowaną nogą?
Właściciel patrzy na JoJo.
- No cóż, stary, nie zjada się takiego buhacza naraz.
Z ciemności dobiegł śmiech Susejo, a ściana za Fettem znów zadrżała.
Chciałbym mieć przy sobie detonator termiczny, pomyślał Boba Fett. Zabrałbym wtedy tego gościa ze sobą.

Let me activate even one weapon system Fett fought the thought down, pushed it back hard, and said aloud, ``You are cruel.``
There's a joke, said the voice, that my Jedi told me. A sentient visits a nearby. farm and sees a barve in the front yardwandering around on five legs--one leg has been amputated. The sentient in question, JoJo, asks the owner why the barve has had a leg amputated.
``Well,`` says the owner, ``let me tell you something about that barve. That's the smartest barve you've ever seen in your life, JoJo.
That barve talks, he can fly a speeder, and he's great with the kids, keeps an eye on 'em when I;m out in the field-why, just a few weeks ago he rescued my youngest one from drowning.
``And JoJo says, ``That's amazing! But what happened to the amputated leg?`` The owner stares at JoJo. ``Well, man, you don't eat a barve like that all at once!``
Susejo laughed silently in the darkness, and the wall behind Fett rippled again.
Boba Fett thought to himself, I wish I had a thermal detonator.
I'd take you with me.

Opowieść o Buchaczu, wyjaśnienie tytułu opowiadania i sposobu działania Susejo/Sarlacca
TFJB:356-357 OZPC:282


Słyszał w uszach bicie własnego serca, gdy powiedział:
- Zabiję cię bardzo powoli.
Nigdy dotąd nie wypowiadał tych słów z równie mocnym przekonaniem. Wisiał w ciemności, sam ze swoją nienawiścią.
Jakiś czas później Susejo powiedział:
Chyba pozwolę Sarlaccowi napocząć twoją nogę.

He could hear his own heartbeat thudding in his ears and he said, ``I'm going to kill you very slowly,`` and he had never meant anything more in his life.
He hung in the darkness with his hatred.
Sometime later Susejo said, ``I suppose I'll let the Sarlacc start on your leg.``

BF traci panowanie nad swoim gniewem po raz pierwszy od lat po usłyszeniu kolejnej opowieści o ofierze Susejo/Sarlacc
TFJB:361 OZPC:285


Rozluźnił się i zaczął zastanawiać.
Czujniki i procesory wbudowane w kombinezon bojowy kontynuowały pracę nawet wtedy, gdy Fett stracił przytomność. Komputer odpowiadał na polecenia głosowe; Fett nakazał mu więc odtworzyć całą sekwencję wypadków, przez które wylądował w Wielkiej Jamie Carkoona, używając wyświetlacza taktycznego hełmu jako ekranu. Za pierwszym razem musiał aż wyłączyć odtwarzanie, kiedy uświadomił sobie, że to Solo przypadkowo uruchomił jego plecak odrzutowy. Kąt kamery był okropny, ale nie mógł mieć żadnych wątpliwości - ten wyrzutek Solo przypadkiem posłał go do jamy. Parę minut trwało, zanim się uspokoił na tyle, by móc ponownie odtworzyć nagranie. A więc przeskoczył z barki żaglowej na skiff, na którym byli Jedi, Solo i Chewbacca. I wtedy... tak, Solo końcem włóczni uderzył w awaryjny panel dostępu, uruchamiając odrzutowe silniczki.

The computer responded to verbal commands; Fett had it play back the entire sequence of events that had landed him in the Great Pit of Carkoon, using the heads-up tac display in his helmet for video. The first time through the playback he had to switch it off after realizing that Solo had--accidentally!--activated his jet pack. The holocam angle was terrible, but there was no question about it; that illegitimate Solo had sent him flying into the pit by chance. The computer responded to verbal commands; Fett had it play back the entire sequence of events that had landed him in the Great Pit of Carkoon, using the heads-up tac display in his helmet for video. The first time through the playback he had to switch it off after realizing that Solo had--accidentally!--activated his jet pack. The holocam angle was terrible, but there was no question about it; that illegitimate Solo had sent him flying into the pit by chance.
Fett nie może uwierzyć, ze to przez przypadek Han "wrzucił" go Do Wielkiej Jamy Carkoon
TFJB:362 OZPC:286


Komputer pokładowy nie miał dostępu do plecaka odrzutowego; ich systemy nie były połączone. Fett nie mógł przeprowadzić badania diagnostycznego plecaka, nie miał więc pojęcia, czy nadal był sprawny, czy nie. Awaryjny panel dostępu mieścił się z tyłu, po prawej stronie. Gdyby udało mu się uwolnić lewą rękę, może zdołałby go dosięgnąć...
Gdybym mógł uwolnić lewą rękę, pomyślał chłodno Fett, mógłbym zrobić wiele rzeczy.

The on-board computer couldn't access the jet pack; they were not linked together. Fett couldn't run diagnostics on the pack, had no idea whether the thing was working or not. The emergency access panel was behind him, to his right; if he'd been able to get his left hand free, he might have been able to reach it-If I could get my left hand free, thought Fett dryly, I could do a lot of things.
Pierwszy pomysł wykorzystania JetPack'a
TFJB:362-363 OZPC:286


Fett skrzywił usta i warknął:
- Przysięgam na duszę, której nie posiadam, że cię zabiję.
Kogo? - roześmiał się Susejo. - Tego, który z tobą rozmawia, czy tego, który cię zjada?
- Któregokolwiek. Obu.
Hmm, nie podoba mi się twoja postawa.

Fett's lips twisted in a snarl. ``I swear by the soul I don't have, I am going to kill you.``
Kill who? Susejo laughed. The one who's talking to you ?
Or the one who's eating you ?
``Either. Both.``
Ah. You have a very poor attitude, Boba Fett.

Fettowi puszczają już nerwy w trzewiach Sarlacca.
TFJB:363 OZPC:287


Odepchnął się, opierając mocno prawą stopę o ziemię, i szarpnął się w górę. Ruch jego ciała spowodował, że przełącznik awaryjnego panelu dostępu plecaka rakietowego, wciśnięty w ścianę za jego plecami, znalazł się w pozycji na dole.
Płomienie strzeliły, wypełniając zamkniętą przestrzeń wokół. Sarlacc zawył z bólu, a echo powtórzyło jego wrzask w dół tuneli. Setki macek wokół Fetta zaczęły wić się konwulsyjnie, a te, które go trzymały, zacisnęły się na nim tak mocno, że przez chwilę stracił oddech...
Plecak odrzutowy nie został zaprojektowany do tego, by działać w tak niewielkiej przestrzeni przez choćby krótki czas.
Więc eksplodował.

He shoved, got his right foot solidly against the ground and pushed upward.
The switch in the jet pack's emergency access panel, digging into the soft wall behind him, was pushed down as Boba Fett pushed up. Flame erupted in the enclosed space around them.
The Sarlacc itself shrieked in pain, a sound that echoed away down the tunnels, the hundreds of tentacles around Fett whipping themselves into a frenzy, those that held Fett constricting so tightly that for an instant he could not breathe-The jet pack had never been intended to be run in such tight quarters for any length of time.
It exploded.

Ucieczka Fetta z trzewi Sarlacca
TFJB:367-368 OZPC:290


Rok później:
Boba Fett powrócił na Tatooine na "Niewolniku II".
Zszedł z orbity i zawisł nad Wielką Jamą Carkoona, w samym środku Morza Wydm. Na pustyni panowała noc, a ogień z silników rozświetlił piaski na wiele kilometrów we wszystkie strony, niczym słońce dnia.
"Niewolnik II" opadał w dół, aż płomienie silników znalazły się dokładnie nad Wielką Jamą Carkoona. Fala bólu, która uniosła się, by powitać Bobę Fetta, miała posmak wina najprzedniejszego rocznika. Gdyby zamknął oczy, widziałby główną komorę, w której wisiał Susejo, połyskującą w przegrzanym powietrzu.
To ty.
- Tak, to ja.
Gdzieś w głębi bólu odczuwanego przez Susejo Boba Fett wyczuwał coś jakby ulgę.
Wyzwalasz mnie z Wielkiego Cyklu.
"Niewolnik II" zawisł nad jamą... by po chwili odlecieć na bok i wylądować o dobre pięćdziesiąt metrów od krawędzi, daleko poza zasięgiem nawet najdłuższych z poparzonych, wijących się macek. Fett poczuł dotyk bólu i zmieszania Susejo.
A cóż to za dziwna łaska?
Siedząc w sterowni "Niewolnika II", Boba Fett uśmiechnął się pod hełmem mandaloriańskiej zbroi i powiedział:
- Nie zjada się takiego buhacza od razu.
Rozumiem... w takim razie przypuszczam, że jeszcze się spotkamy.
- Możesz być tego pewien - powiedział Fett. Jego dłonie zatańczyły nad instrumentami pokładowymi.
Silniki zapłonęły; światło oblało jeszcze raz wylot Wielkiej Jamy Carkoona. Ciemny duch wzniósł się w niebo.

A year later: Boba Fett returned to Tatooine in the Slave II.
He came down out of orbit and hovered above the Great Pit of Carkoon, in the midst of the Dune Sea.
On the night desert, the glow of his thrusters burned like the daytime sun, lit the sand for kilometers in all directions.
The Slave II descended until the flame of its drive played directly down onto the Pit of Carkoon. The wash of pain that rose to greet Boba Fett tasted like wine of an ancient vintage. If he closed his eyes he could see it, the main chamber where Susejo hung, shimmering beneath the superheated air.
You.
``Yes, indeed.``
Inside the creature's pain, Boba Fett could feel something like relief. You liberate me from the long Cycle.
The Slave II hovered above the pit . . . and then drifted off to the side, and came to a landing fifty meters from the edge, well away from the reach of even the longest of the burnt, writhing tentacles. Susejo's pain and confusion touched Fett. What strange mercy is this ? Sitting in the Slave II, a faint smile hidden beneath a Mandalorian helmet, Boba Fett said, You don't eat a barve like that all at once. I see I suppose I shall see you again, then.
You can count on it, said Boba Fett. His hands danced across the instrument panels.
The thrusters caught fire; light washed once more over the Great Pit of Carkoon-A dark spirit arose into the night.

Boba Fett mści się na swoim dręczycielu Susejo dając mu nadzieję na szybką śmierć w odwecie i zostawiając go jednak w trzewiach Sarlacca.
TFJB:370-371 OZPC:292


Ostatni łowca, opowieść o Bobie Fetcie Do góry
OLN:x - Strona w polskim wydaniu (Opowieści Łowców Nagród)

Ostatnie oświadczenie Wędrowca, Protektora Jastera Mereela, znanego później jako łowca nagród Boba Fett, wygłoszone przed wygnaniem ze świata Concord Dawn:
Wszyscy muszą umrzeć.
To ostateczna sankcja i jedyna sprawiedliwość. Zło istnieje; jest inteligentnym przejawem entropii. Gdy zbocze góry się obsunie i zgładzi wioskę, to nie jest zło, bo zło wiąże się z wrogimi intencjami. Gdy istota inteligentna spowoduje lawinę błotna, to jest zło. Wówczas w imię przetrwania cywilizacji należy odwołać się do sprawiedliwości.
Nie ma sprawy lepszej i ważniejszej niż sprawiedliwość. Tylko takie prawo, które służy sprawiedliwości, jest prawem słusznym. To prawda, co mówią - że prawo nie służy sprawiedliwym, ale zostało pomyślane dla niesprawiedliwych, bo sprawiedliwi noszą je w sercu i nie trzeba im o tym przypominać.
Nie służę nikomu. Służę tylko sprawie.

The last statement of the Journeyman Protector Jas-ter Mereel, known later as the Hunter Boba Fett, before exile from the world of Concord Dawn:
Everyone dies.
It's the final and only lasting Justice. Evil exists; it is intelligence in the service of entropy. When the side of a mountain slides down to kill a village, this is not evil, for evil requires intent. Should a sentient being cause that landslide, there is evil; and requires Justice as a consequence, so that civilization can exist.
There is no greater good than Justice; and only if law serves Justice is it good law. It is said correctly that law exists not for the Just but for the unjust, for the Just carry the law in their hearts, and do not need to call it from afar.
I bow to no one and I give service only for cause.

Słowa otwierające opowiadanie.
OLN:221/222


Ten szpetny mężczyzna nosił więzienne szarości z taką godnością, jakby to był najlepszy mundur. Nie odpowiedział od razu. Przyjrzał się najpierw obrońcy, jakby to nie on, a właśnie obrońca miał stanąć tego dnia przed sądem.
Starszy pan patrząc na tego młodego morderce poczuł przypływ irytacji.
- Jesteś Iving Creel - powiedział w końcu wiezień. - Słyszałem o tobie. Jesteś dość sławny - dodał z niemiłym uśmiechem. - Jak masz mnie bronić? Jakkolwiek, byleś nie wmawiał mi skruchy.
Creel zerknął na niego z ukosa.
- Czy ty rozumiesz powagę sytuacji, chłopcze? Zabiłeś człowieka.
- Zasłużył na to.
- Zostaniesz skazany na wygnanie. Wypędzą cie...
- Wtedy zawsze będę mógł wstąpić do Akademii Imperialnej - stwierdził Mereel. - Mam nadzieje, że uda mi się tam namieszać...
- Wypędzą cię albo skażą na śmierć - przerwał mu obrońca. - Starczy, że ich rozzłościsz. Naprawdę tak trudno ci przyznać, że żałujesz niesłusznego czynu?
- Owszem, przykro mi - przyznał Mereel. - Bardzo żałuje, że nie zabiłem go rok temu. Bez niego galaktyka stała się lepszym miejscem.
Obronca przyjrzał się chłopakowi i pokiwał głowa.
- Niech będzie po twojemu. Wybrałeś. Dopóki nie zacznę wystąpienia, możesz jeszcze zmienić strategie obrony. Pomyśl o tym. Za morderstwo innego Protektora grozi ci wiezienie albo wygnanie. Owszem, kalał swój mundur, ale nie powinieneś sam wymierzać mu sprawiedliwości. Taka arogancja może stać się powodem twojej zguby. Zanim dzień się skończy, możesz nie żyć.
- Lepiej nie przywiązywać się za bardzo do życia - uśmiechnął się młodzieniec.
Obrońca miał to dziwne skrzywienie ust zapamiętać do końca życia. - Wszyscy muszą umrzeć.

He was an ugly young man who wore his prison grays with dignity, as though they were themselves a uniform, and he took his time answering, looking the Pleader over, examining him?as though, the Pleader thought with a flash of annoyance, it was Iving Creel facing a trial today, and not this arrogant young murderer. ``You're Iving Creel,`` he said finally. ``I've heard of you. You're rather famous.``
Creel said stiffly, ``No one wants it said you were not treated fairly.``
An unpleasant grin touched the young man's lips. ``You'll plead me unrepentant.``
Creel stared at him. ``Do you understand the seriousness of this, boy? You killed a man.``
``He had it coming.``
``They'll exile you, Jaster Mereel. They'll exile you?''
``I could always go join the Imperial Academy,`` Mereel said, ``if I got exiled. I expect I'd make a good storm?``
Creel overrode him: ``?and they may execute you, if you anger them sufficiently. Is it such a hard thing to say you're sorry for having taken a life unjustly?``
``I am sorry,`` said Mereel. ``Sorry I didn't kill him a year ago. The galaxy's a better place without him.``
Pleader Creel studied the boy, and nodded slowly. ``You've chosen your plea; well enough. You can change it any time before I make the plea, if you wish? think on it, I urge you. You'll face prison or exile for the murder of another Protector; for all the man was a disgrace to his uniform, you had no business killing him. But your arrogance is likely to see you executed yourself, Jaster Mereel, before this day is done.``
``You can't love life too much, Pleader.`` The ugly young man smiled, an empty, meaningless movement of the lips, and the Pleader Iving Creel found himself remembering that smile, at odd moments, for the rest of his life. ``Everyone dies.``

Rozmowa Fetta z prawnikiem, po zamordowaniu innego Protektora.
OLN:222/223


Mimo młodego wieku Han Solo miał już niejakie doświadczenie.
- To mandaloriańska zbroja. Kto... Resztę słów zagłuszył narastający ryk tłumu.

Even at that early age, Han Solo had managed to get some experience on him: ``That's Mandalorian combat armor. Who?``
The muted sounds of the crowd rose up in a roar and drowned him out.

Młody Han Solo zaskoczony widokiem zbroi Fetta.
OLN:225


Mandalorianska zbroja peszyła wszystkich, ale Fett już wcześniej odkrył, że ludzie o wiele bardziej się go boja, gdy rozmawiając z nimi patrzy im w oczy. Jeśli uważają, że nie wie, co dzieje się wokół niego, to tym lepiej.
The Mandalorian armor itself bothered people, but Fett had found that it bothered people more when he did not look at them while speaking. And if they thought he could not see what was going on around him, so much the better.
Psychologiczne rozgrywki Fetta
OLN:226


Jabba nie zapłacił mu wprawdzie za zniszczenie przyprawy, ale nie zapłacił też za jej zachowanie. Pewne rzeczy warto było robić nawet za darmo. Gdy pośrodku hali utworzyło się smoliste, dymiące bajoro, Boba Fett, który miał siebie za dobrego i sprawiedliwego człowieka, wyłączył miotacz, przypiął dysze na plecach, obrócił się na piecie i wyszedł cicho z budynku. Od razu zniknął w mroku cichej i obiecującej ciekawą przyszłość nocy.
The Hutt had not paid him to burn the spice; but Jabba had not paid him not to, either; and there were things wordi doing for free. When all that remained was a smoldering melted mess in the middle of the warehouse, Boba Fett, who thought himself a fair and a just man, slung the flamethrower back over his shoulder, turned about, and walked quietly out of the ware-house, into the dark, silent night, into a future filled with promise.
Fett niszczy przyprawę dla zasadym wg. Jego systemu wartości jest dzięki temu dobrym człowiekiem.
OLN:228


"Niewolnik I" wisiał z wyłączonymi silnikami i tarczami nad ekliptyka układu Hoth, dokładnie na wysokości pasa asteroid. Pobór mocy na pokładzie był minimalny, a Boba Fett czekał cierpliwie. Tak długo wpatrywał się w ten fragment systemu, aż przekonał się, że naprawdę przechytrzył imperialnych.
In the Slave I, with engines and shields powered down to almost nothing, only a trickle of power feeding the instruments and the lifeplant, Boba Fett hung up high-above Hoth System's ecliptic, high above the system's potentially lethal asteroid belt. He looked down on Hoth System and was gratified to see that he'd beaten the Imperials.
Fett wyśledził bazę Rebelii wcześniej niż imperialni.
OLN:228


Nadprzestrzenny komunikat imperialnych był krótki i rzeczowy. Zapowiadał zniszczenie centrum rebeliantów i ogłaszał, że każdy łowca, który pomoże wyłapać uciekinierów z Hoth, otrzyma w nagrodę piętnaście tysięcy kredytów.
Piętnaście tysięcy nie wystarczyłoby Fettowi na półroczne pokrycie kosztów własnych, ale skoro chodziło o rebeliantów...

The hyperspace message from the Imperials had been short and to the point; it had announced a crushing assault on Rebel headquarters, and offered a bounty of fifteen thousand credits to any Hunters who helped chase down Rebels fleeing the site of the battle.
Fifteen thousand credits wouldn't have paid Fett's operating expenses for half a year. But where the Rebels were?

Boba jawnie popiera Imperium, potępia rebelię jako nielegalną...
OLN:229


Fett wzruszył ramionami i pozwolił się wyprowadzić z mostka. Vader był trudnym klientem; zawsze życzył sobie żywego towaru, ciała czy zdjęcia ciał go nie interesowały. Po wypadku przy pierwszym zleceniu zawsze powtarzał Fettowi: "Żadnego zabijania".
Fett's escort gestured; Fett shrugged and turned and followed the escort from the bridge. Vader was a difficult client; he wanted living captives, not corpses or pictures of corpses. No disintegrations; he'd said that every time he'd hired Fett, after that first incident.
Wyjaśnienie polecenia wydanego Fettowi przez Vadera w EP V
OLN:232


Jeden ze strażników odsunął się i wepchnął do pokoju ludzką postać. Palec Fetta zacisnął się odruchowo na spuście, ale nie do tego stopnia, by strzelić.
- Od Jabby - chrząknął strażnik. - Możesz się zabawić.
Fett sięgnął jedna ręka za siebie i zapalił światło. W białym blasku lamp ujrzał Leie Organe, księżniczkę Alderaanu.
Pozbierała się szybko i wycofała w kat pokoju. Oddychała ciężko. Fett pomyślał, że musiała walczyć ze strażnikami, którzy ją do niego prowadzili.
- Jeśli mnie dotkniesz... - powiedziała łamiącym się głosem. - Jeśli mnie dotkniesz, jedno z nas zginie.
Opuścił powoli broń i rozejrzał się po pokoju. Nie miał tu wiele, cały jego skromny dobytek pozostał na pokładzie "Niewolnika I". W końcu wskazał na cienkie prześcieradło leżące na łóżku.
- Zakryj się. Nie zamierzam cię dotykać.
Organa przysunęła się do łózka, pochyliła i złapała prześcieradło. Owinęła się nim jak mogła, by uzupełnić braki w skromnym stroju, który kazał jej nosić Jabba. Potem znów wcisnęła się w najbardziej odległy od Fetta kąt pomieszczenia.
- Nie zamierzasz?
Fett pokręcił głowa. Powoli usiadł w przeciwległym kacie i położył sobie broń na kolanach. Musiał poruszać się ostrożnie, w ostatnich latach kolana zaczęły odmawiać mu posłuszeństwa.
- Seks bez ślubu jest niemoralny - powiedział.
- Aha - mruknęła Leia. - Tak samo gwałt. Fett przytaknął.
- Tak samo gwałt.
Zapadła miła dla łowcy cisza. Dyskretnie obserwował dziewczynę, która usiadła na podłodze. Pilnowała przy tym, by prześcieradło cały czas szczelnie ja otulało. Fett uznał jej skromność za godna pochwały, ale nie odwrócił spojrzenia. Nigdy nie zdarzyło mu się trzymać kobiety w ramionach, a przypływy pożądania zdarzały się z wiekiem coraz rzadziej.
Zresztą mimo ascezy nie czuł się wcale niepełnym mężczyzną, a ona warta była spojrzenia, szczególnie teraz, wciąż jeszcze zarumieniona od szarpaniny, z ciemnymi włosami spływającymi na białe prześcieradło.
Poprawiła je znowu i wcisnęła się głębiej w kat, żeby tak nie marznąc.
- Nie zamierzasz zawołać strażników, by zabrali mnie z powrotem do Jabby?
- I obrazić gospodarza? Chyba nie. Ciebie rzuciłby rancorowi, na mnie zacząłby patrzeć krzywo. Wrócisz rano.
Oddech jej się uspokoił.
- No to sobie posiedzimy. Przez cała noc.
- Kamienie są zimne. Jesli chcesz, możesz skorzystać z łóżka.
- A ty po prostu będziesz tam siedział - stwierdziła Leia, nie kryjąc sceptycyzmu. - Cała noc.
- Nie skrzywdzą cię. Nie dotknę. Jeśli chcesz, możesz spać. Jak nie, to nie. Nie moja sprawa.
Znów zapadła cisza. Fett przyglądał się kobiecie, która oparła się o kamienną ścianę.
Patrzył, jak się uspokaja i jak obserwuje z kolei jego.

One of the guards stepped to the side, and a form?a human?was shoved into the room. Fett's finger tightened reflexively on the trigger, but he held his fire.
``From Jabba,`` the near guard grunted. ``Enjoy her.``
Fett reached back with one hand and touched the control for the light fixtures; and under the cool white light that washed over the room, looked down on Leia Organa, Princess of Alderaan.
She scrambled to her feet and backed up into a corner of the room, breathing heavily. Fett imagined she had fought with the guards as they brought her down to him. ``You touch me?>!vHer voice failed her, and she stood there, shivering, and finally said, ``Touch me and one of us is going to die.``
He lowered the rifle slowly, and looked around the room. He had few enough possessions here with him in the palace; everything he owned, which was little enough, was aboard the Slave I. Finally he pointed at the thin sheet that covered the bed. ``Cover yourself. I'm not going to touch you.``
Organa moved slightly to the side, leaned over and grabbed the sheet and wrapped it around herself and the brief costume Jabba had allowed her, and backed up again into the corner of the room that left her farthest away from Fett. ``You're not?``
Fett shook his head. He sat down in the corner facing hers, moving carefully, and propped his rifle across his knees. He had to move carefully; his knees had been getting worse in recent years. ``Sex between those not married,`` said Fett, ``is immoral.``
``Yeah,`` said Organa. ``So's rape.``
Fett nodded. ``So is rape.`` He sat in what was, for him, a comfortable silence, watching her. She settled down in the opposite corner, being careful of her covering; Fett approved of her modesty, but it did not prevent him from continuing to look at her. He had never so much as held a woman in his arms, Boba Fett, and the desire for a woman came to him less frequently, with the passage of the years; but in Fett's mind his chastity made him no less a man, and she was worth looking at, still flushed from her struggles, with her dark hair cascading down over the pale sheet.
She adjusted the sheet around herself, pushing herself back into the corner for warmth. ``You're not going to call the guards to take me back to Jabba?``
``And insult Jabba? I don't think so. He'd feed you to the Rancor, and hold a grudge against me. You can go back in the morning.``
Her breathing was quieting. ``So we just sit here. All night.``
``The stones are cold. If you want to use the bed, you're welcome to it.``
Organa's skepticism was obvious. ``And you'll just sit there. All night.``
``I won't hurt you. I won't touch you. Sleep if you will. Or not; I do not care.``
Silence descended. Fett watched the woman as she leaned back against the stone wall; watched her as she collected herself; watched her as she watched him.

Fett - asceta seksualny.
OLN:234-236


- Nie. To, co robisz, jest moralnie naganne. Rebelianci uczynili zły wybór. Rebelia upadnie. Powinna upaść.
- Moralnie naganne? - spytała z niedowierzaniem Leia. - To my zrobiliśmy zły wybór? Walczymy o spokojne domy dla naszych rodzin i bliskich, walczymy za tych, którzy jeszcze żyją i tych, którzy zginęli. Imperium zniszczyło moją planetę, całą planetę, zabiło dosłownie wszystkich, których znałam w dzieciństwie...
Fett pochylił się lekko w jej stronę.
- Te światy wznieciły powstanie przeciwko legalnej władzy. Imperator ma wszelkie prawo je zniszczyć. Zagrażają sprawiedliwości i istnieniu cywilizacji. - Zamilkł na chwilę. - Przykro mi z powodu śmierci niewinnych, ale takie rzeczy zdarzają się na wojnie. Wojnie, którą wy rozpoczęliście.

``No. What you're doing is morally wrong. The Rebels are in the wrong, and the Rebellion will fail?and it should.``
Leia Organa could not keep the outrage out of her voice. ``Morally wrong? Us? We're fighting for homes and our families and our loved ones, the ones who are still alive and the ones we've lost. The Empire destroyed my entire world, virtually everyone I ever knew as a child?``
Fett actually leaned forward slightly. ``Those worlds rose in rebellion against the authority legally in place over them.
The Emperor was within his rights to destroy them; they threatened the system of social justice that permits civilization to exist.`` He paused. ``I am sorry for the deaths of the innocent. But that happens in war, Leia Organa. The innocent die in wars, and your side should not have started this one.``

Fett potępia Rebelię.
OLN:236


Jak to czasem dziwnie się w życiu układa.
Zaczynając karierę łowcy nagród Boba Fett nie słyszał nawet o Tatooine. A jednak ta mała pustynna planeta stała się częścią jego życia. Przez lata ciągle na nią wracał. Tutaj mieścił się pałac Jabby, a jak się potem okazało, również Luke Skywalker wychował się na Tatooine.
Tutaj tez przeżył najgorsze chwile całego życia, gdy wpadł do paszczy sarlacca.
Dwa lata temu Tatooine znów stała się ważna dla łowcy. Czterech najemników, w tym dwóch Devaronijczyków, weszło do kantyny w MOS Eisley. Jeden z nich rozpoznał wśród gości Rzeźnika z Montellian Serat. W każdym razie zdawało mu się, że rozpoznał; mógł sie mylić. Wskazany przez niego stary Devaronijczyk natychmiast zabił wszystkich czterech najemników i zniknął z Tatooine, nim ktokolwiek zdążył wziąć go na spytki.
Ale Fettowi udało się wytropić gościa. Dotarł za nim aż na Peppel, świat prawie tak samo odległy od Coruscant, jak Tatooine.
Jego cel, Kardue'sai'Malloc, Rzeźnik z Montellian Serat, wart był pięć milionów kredytów. Całkiem porządna emerytura.

Strange things happen in the course of a lifetime: When he had started out in his career as a bounty hunter, Boba Fett had never even heard of the place? Tatooine. But that small and meaningless desert planet, as it turned out, became a part of Fett's life, and over the course of the years kept intruding back into it. Jabba the Hutt had established headquarters there; Luke Skywalker, Fett learned many years later, had actually grown up on Tatooine.
The worst disaster of his life had taken place there, his fall into the Great Pit of Carkoon, into the maw of the Sarlacc.
Two years ago, Tatooine had intruded into Fett's life again. Four meres, two of them Devaronian, had walked into a bar in Mos Eisley. One of the Devaronian meres recognized, or thought he had recognized, the Butcher of Montellian Serat. The identification might not have been accurate; the old Devaronian he pointed to had promptly killed all four of the meres, and no one was able to question him about it.
The old Devaronian had vanished, clean off Tatooine? and Fett had tracked him. Here, to Pep-pel, a world almost as far away from Coruscant as Tatooine.
The target. Kardue'sai'Malloc, the Butcher of Montellian Serat. There was a five million credit bounty on the Butcher, five million credits of retirement money.

Przemyślenia fetta o znaczeniu Tatooine oraz sukces w polowaniu na Rzeźnika z Montellian Serat.
OLN:247


Rzeźnik odchylił głowę i wpatrzył się w sufit. Światło odbiło się w jego oczach drapieżnika.
- Na Mróz - wyszeptał. - Ależ z ciebie ignorant. Nawet jak na człowieka. Są tacy, którzy płaca za muzykę, Fett. Mam jedyne zachowane nagrania sześciu najlepszych kompozytorów galaktyki. Imperium niszczyło muzyków i ich dzieła...
- Piec milionów kredytów? - spytał uprzejmie Fett.
- Nawet więcej... - odparł Rzeźnik, ale wahał się o sekundę za długo.
Fett wycelował strzelbę w nogi Malloca.
- Negocjacje skończone. Mam swoje do zrobienia i wcale nie żartuje.

The Butcher leaned his head back and stared up at the roof. The light caught his predator's eyes and glimmered back out of them. ``By the Cold,`` he whispered, ``but you're ignorant. Even for a human you're ignorant. There are people who will pay for that music, Fett. I have the only recordings left of half a dozen of the galaxy's finest musicians. The Empire killed the musicians, destroyed their music?``
``Five million credits?`` said Fett politely.
The Butcher hesitated a second too long. ``More than that?``
Fett pointed the rifle at the Butcher's legs. ``Negotiation is over. I will drag you if you make me,`` and he was not joking.

Fett'a interesują tylko łowy, gardzi możliwością zarobienia na muzyce.
OLN:251


- Nie masz żadnych ludzkich wad?
Fett pokręcił głową.
- Nie. Nie piję, nie stosuję używek. To obraza dla ciała.

``Haven't you a single civilized vice?``
Fett shook his head. ``No. I do not drink, nor indulge in other drugs. They are an insult to the flesh.``

Fett abstynentem z filozoficznych, a nie praktycznych powodów.
OLN:256


Wiadomość była zaskakująca.
Napisano ją w kodzie tak starym, że Fett musiał wejść do archiwum kompa, żeby odszukać klucz. Z latami zwykł przekazywać swoim informatorom klucze kodowe opatrzone kolejnymi numerami. Ten sam numer występował zawsze na początku wiadomości. Ta nosiła nagłówek 00802, co oznaczało, że kontakt pochodził sprzed co najmniej dwudziestu pięciu lat. Numery obecnych kluczy lokowały się dobrze powyżej dwunastu tysięcy.

The message was amazing.
The encryption code was so old that Fett had to dig into his computer's archives to find the key for it. He'd made the practice, over the years, of giving his infor-mants encryption codes in a numbered sequence; the first five digits of this message were 00802, which made it at least twenty-five years old?Fett's current encryption identification numbers started well upwards of 12,000.

Sposób w jaki Boba kontaktował się z informatorami.
OLN:259


Najdziwniejsze, że widok Hana Solo w teleskopowym celowniku karabinu napełnił Fetta szczególną nostalgią. Nie miał najmniejszych wątpliwości, że to zły człowiek, gorszy pod każdym względem niż Rzeźnik z Montellian Serat, którego odłowił tylko z obowiązku i dla nagrody i przekazał w ręce katów z pewnym żalem.
Oddly enough, the sight of Solo?looking at him through the rifle scope?filled Fett with a nostalgia that surprised him. There was no question in Fett's mind that Solo was a bad man, worse in every way that counted than the Butcher of Montellian Serat; and if that bounty had brought Fett no joy, he had handed the Butcher over to his executioners with little enough in the way of regret.
Fett kieruje się zadziwiającym systemem wartości, przemytnik gorszy od mordercy setek niewinnych ofiar.
OLN:264


- Każdy musi umrzeć - rzucił Fett.
- Owszem. Kiedyś tak. Ale to nie musi być dzisiaj, przynajmniej jeśli chodzi o nas.
Fett pokręcił głowa, chociaż jego hełm ledwo się poruszył i Han nie sadził, aby łowca odwrócił od niego uwagę choć na ułamek sekundy.
- Nie wiem - powiedział spokojnie. - Trudno zaufać wrogowi. Może powinniśmy się dziś wystrzelać... a może, szanowny panie Solo, powinniśmy się rozejść, aby los raz jeszcze zdecydował, który z nas przetrwa. Tak jak wtedy, gdy byliśmy młodzi...

``Everyone dies,`` said Fett.
``Yeah. Eventually. But it doesn't have to be today, not for either of us.``
Fett shook his head; the helmet barely moved, and Han did not imagine that Fett's attention had shifted even slightly. ``I do not know,`` Fett said softly. ``Trust is hard, among enemies. Perhaps we should return to the battle; perhaps, Han Solo, we should let fly, and once more let fate decide who will survive, as we did when we were young.``

Rozejm w trwających od lat łowach Fetta na Solo.
OLN:270


Społeczność
  *Newsy
*Nadchodzące wydarzenia
*Ostatnie komentarze
O nas
About us
Über uns
*Członkowie
*Struktura
*M`Y w akcji
*Historia Organizacji *Regulamin
*Rekrutacja
*Logowanie
M`y naInstagramie
M`y na Facebooku
Kontakt: kontakt@mandayaim.com
Copyright © 2009-2023




Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3. 21,922,652 unikalne wizyty