Mający miejsce w Żninie Star Wars day na którym będziemy za 4 dni
Mający miejsce w Szamotułach Halszkon na którym będziecie mogli nas spotkać za 11 dni
Okiem Manda'Yaim #19
 
Okiem Manda`Yaim"Oko Manda'Yaim" zebrało w tym miesiącu aż siedem tekstów. Być może na ten wysyp prac miał wpływ temat, aktualny ostatnio: Na historii opowiedzianej w którym komiksie, bądź książce powinna opierać się fabuła nadchodzącego filmu z Boba Fett'em?. Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z wypowiedziami naszych członków.


Kuel: W związku z utworzeniem się nowego kanonu, moim zdaniem film z Bobą powinien opowiadać zarówno o jego początkach, o wydarzeniach po Wojnach Klonów, w trakcie czystki, jak i o jego losie po szóstym epizodzie. Przy umiejętnym operowaniu retrospekcją dało by się to pokazać i poznalibyśmy oficjalną, zgodną z kanonem historię Boby. Jakkolwiek nie jestem zwolennikiem takich nowych rewelacji, chciałbym wiedzieć, jak to teraz z moją ulubioną postacią wygląda.

Ale, ale- temat był chyba nieco bardziej marzycielski. Jeśli więc popuścić wodze fantazji, chętnie zobaczył bym ekranizacje Wojen Łowców Nagród. To dopiero były by Gwiezdne Wojny!



Krayt: Moim zdaniem najciekawszym okresem, w którym można by umiejscowić film o Bobie Fett'cie, są bez dwóch zdań wczesne lata Imperium. Jest to czas, kiedy Boba się wciąż doskonali, by stać się łowcą nagród, którego widzimy w Imperium Kontratakuje – dlatego uważam, że jeśli film ten miałby być czymś w rodzaju “character origin” opowiadającego o przeszłości postaci, wybór wczesnych lat Imperium byłby najlepszym wyborem. Pozostaje jednak kwestia tego, na czym bazować fabułę owego filmu – i tutaj nie opowiedziałbym się za żadną książką, czy komiksem, którego akcja toczy się w tym czasie (chociaż jest trochę takich), lecz za anulowaną grą Star Wars: 1313. Owszem, zbyt wiele o jej fabule nie jest znane; wiemy tyle, że akcja miała się toczyć w Podziemiu Coruscant, gdzie Boba miał działać jak łowca nagród, który odkrywa w podziemnej metropolii kryminalną konspirację. Dlaczego wybrałbym coś, o czym tak niewiele wiadomo? Z kilku powodów. Po pierwsze, otoczenie. Poziom 1313 na Coruscant jest mrocznym i niebezpiecznym miejscem, a zarazem rodzajem miejsca, którego w filmach jeszcze nie było. Również idea krymianlnej konspiracji jako istotnej części fabuły filmu byłaby czymś nowym i, przynajmniej według mnie, dającym nieco bardziej dogłębne spojrzenie na sagę. Gwiezdne Wojny to więcej niż Jedi i Sithowie, to ogromny rozległy wszechświat pełen wszelkiego rodzaju istot i organizacji – właśnie to chciałbym zobaczyć na ekranie – tą “mroczną stronę” uniwersum. Istotne by oczywiście było zachowanie odpowiedniego klimatu, podobnego do tego widzianego w zwiastunie anulowanej gry. Klimatu, który by był jednocześnie Star Wars-owy, lecz nie w sposób, jaki znamy z pozostałych filmów, o wiele mroczniejszy, jakby to powiedzieć, mniej fantasy, bardziej sci-fi/kryminalny. Poza tym mogłoby to służyć jako odtrutka od dziecinady typu Rebels, których akcja toczy się w podobnym czasie. Na zakończenie, w ramach nutki pesymizmu, dodam, iż zdaję sobie sprawę, że cokolwiek w tych klimatach spod ręki Disneya jest wysoce nieprawdopodobne, jeśli nie niemożliwe... ale zawsze można sobie pomarzyć...


Dhadral: Co do mnie najbardziej chciałabym zobaczyć "Boba Fett: Pojedynek Łowców". Czemu? Bo tak? Bo komiks mi się podobał i jest w nim sporo akcji, które na ekranie mogłyby wyglądać bardzo widowiskowo.


Rex: Zapoznawszy się z tematem nowego "Oka Manda'Yaim", usiadłem przed moją- nieskromnie mówiąc- dość pokaźną kolekcją książek z (byłego) uniwersum Gwiezdnych Wojen i zacząłem przejeżdżać wzrokiem po tytułach wypisanych kolorowymi obłymi literami. Już po chwili wiedziałem, że trudno będzie znaleźć coś co nadałoby się jako scenariusz do spin-offa o Bobie. "Dziedzictwo Mocy" odrzuciłem niemal od razu, gdyż nasz Mandalor w pancerzu koloru zgniłego awokado, występuje tam jedynie jako uzupełnienie i ciężko byłoby z jego losów opisanych w tej serii sklecić jakiś dobry scenariusz. Chwilę jeszcze posiedziałem przed biblioteczką, po czym wstałem z zamiarem przygotowania potrawy godnej każdego wojownika z każdej galaktyki- budyniu. Mijając półkę z komiksami usłyszałem głos w głowie powtarzający uparcie "...opowiedzianej w którymś KOMIKSIE lub...". Niczym Nexu, doskoczyłem do sterty dość niestarannie poukładancyh komiksów. Zacząłem szybko przekopywać się przez kolejne wydania "Star Wars Komiks", aż w końcu znalazłe dzieło na którego podstawie mógłby powstać film. "Więzy krwi"- tak, szukałem tego pierwszego wydania specjalnego "Star Wars Komiksu", ukazującego dość prostą a wręcz banalna historię.

Czemu "Więzy Krwi"? Jest kilka czynników sprawiających, że wybrałem ten komiks z genialnymi rysunkami Chrisa Scalfa. Pierwszym i najważniejszym jest historia, która- jak już wcześniej wspomniałem- jest nieskomplikowana i przystępna nawet dla kogoś kto widział jedynie Nową trylogię, a ponad to jest intrygująca oraz "zbita". Film cehca filmu jest to, że ma pewne ograniczenia a najważniejszym z nich jest czas. Mało jest osób na ziemi które poszłyby na 3-4 godzinny obraz, więc rzadko kiedy tworzy się dzieła dłuższe niż dwie i pół godziny. Więc by zmieścić się w tym czasie trzeba zazwyczaj okroić historię i ukazać tylko najważniejsze momenty, jednak ten "trick" niezawsze wychodzi na dobre. Przykładem skompresowania bardzo stratnego jest "System", dwugodzinny film który powstał na podstawie 464 stronnicowego kryminału. Wracając jednak do naszego Spin-Offa, używając przymiotnika "zbita" miałem na myśli to, że komiks jest już częściowo gotowym scenariuszem na półtoragodzinny film, wystraczy dodać dobre dialogi i można zaczynać kręcić.

Kolejnym ważnym aspektem jest pewna ponadczasowość tej historii o Bobie. Nie pojawia się w niej nikt prócz Bosska- który notabene jest wciśnięty na siłę- kto jest postacią ze starego EU. Sam Bossk pojawił się także w V części więc automatycznie również jest kanoniczny.

No i nie oszukujmy się chyba każdy z nas chciałby zobaczyć scenę gdy przed synem Janga staje dziesięcu uzbrojonych łowców nagód i rozkazują Bobie rzucić broń. Mandalorianin posłusznie rzuca blaster na ziemię, a gdy tylko EE-3 upada na zaszczany chodnik, Fett przy użyciu całego swojego arsenału przerabia oponentów na Paprykarz szczeciński.



hashhana: Gdybym mogła podjąć taką decyzję dla tegoż filmu, wybrałabym trylogię Wojen Łowców Nagród. Głównie dlatego, że historia ta nie skupiała się na młodości Fetta, zaś na jego dawnych zleceniach - a co za tym idzie, jego postać była nadal otoczona tajemnicą. Dodatkowym atutem książkowej trylogii było wykorzystanie znanych z Imperium Kontraatakuje łowców nagród, jak Bossk czy Dengar. Co byłoby ciekawym pomostem między tym filmem, a Starą Trylogią.


Yuri: Pytanie jest trudniejsze niż sądziłem, dużo bowiem ciekawych historii. Z komiksów z Bobą uwagę zwracają przede wszystkim "Pojedynek łowców nagród" który ma fenomenalny klimat oraz "Więzy Krwi", z naciskiem na pierwszą historię tej serii. Na pewno chciałbym żeby w filmie było trochę klimatu wymienionego w pozycji nr 1. Z Nie-bobowych komiksów (bo w sumie temat teg o nie narzuca jednoznacznie!) to wiadomo, że "Jango Fett: Łowy" byłoby wdzięczną historią. Nawet jeśli mało tam miejsca dla Boby, ale bądź co bądź komiks ten opowiada jak to się stało,a że Jango został kim został i został wybrany jako wzór dla WAR a tym samym Boba w ogóle powstał!
Książkowo, większość pozycji gdzie Boba ma większą rolę by się nadała na ciekawe filmy, ale czysto osobiście i samolubnie patrząc na sprawę, ja bym chciał filmu opartego o Mando-aspekt "Nowej Ery Jedi" - czyli "Boba Fett: A Practical Man" i pierwszy kontakt Mando z Yuuzhanami i praca dla nich, najlepiej poszerzony o dalsze losy tego "kontraktu", aż do wielkiej bitwy między Mandalorianami a krabami.

Co prawda byłoby to bardzo nie-Bobowe, jakieś 99% ludzi marudziłaby, że to nie łowco-nagrodowy film ale bardziej coś wojennego, no ale w temacie miałem określić co JA bym chciał zobaczyć, a nie co uważam, że ma kiedykolwiek szansę powstać.



Sh'ehn: Wymyślenie tematu spin-offa o Bobie Fettcie jest dla mnie trudnym zadaniem, gdyż wiele moich ulubionych historii o Mandalorianach pomija tę postać. Gdybym jednak miała wybierać, prawdopodobnie zdecydowałabym się na "Boba Fett: a practical man". Z jednej strony jest to opowiadanie o względnie prostej fabule, z dużą dozą akcji, co doskonale odpowiada filmom produkowanym w celach rozrywkowych. Z drugiej pozwala się przyjrzeć Mando`ade z nieco innej strony niż obie trylogie (jasne, są Łowcami Nagród, ale bycie Mandalorianem to coś więcej niż bycie Łowcą Nagród - pracoholikiem), umiejętnie zrealizowana (to znaczy ze zwróceniem uwagi na pewne szczegóły) może poruszyć kilka dodatkowych problemów, nie wynikających z wątku głównego, (jak na przykład moralność eugeniki), wprowadza Yuuzhan Vongów, istoty interesujące i posługujące się innowacyjną, jeśli wolno mi tak to nazwać, dla mieszkańców Odległej Galaktyki, technologią, a nade wszystko może naprawdę grać na emocjach. Czytając to opowiadanie miałam za sobą wiele książek z NEJ, ale po raz pierwszy Yuuzhan Vongowie mnie przerazili. To sprawia, że "Boba Fett: the practical man" w mojej własnej hierarchii zajmuje szczególne miejsce wśród dzieł opowiadających o przygodach Łowcy Nagród Numer Jeden w Galaktyce.


Temat na forum
 
· Kuel dnia 06 czerwca 2015 10:51:22 · Drukuj
Społeczność
  *Newsy
*Nadchodzące wydarzenia
*Ostatnie komentarze
O nas
About us
Über uns
*Członkowie
*Struktura
*M`Y w akcji
*Historia Organizacji *Regulamin
*Rekrutacja
*Logowanie
M`y naInstagramie
M`y na Facebooku
Kontakt: kontakt@mandayaim.com
Copyright © 2009-2023




Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3. 21,906,532 unikalne wizyty